Najpierw było upalnie - wtedy spacerowałam z moimi zacnymi wszystkimi gośćmi tu i tam :-)
A potem było deszczowo i burzowo - zaszyłam się więc w domu, wygrzebałam papiery i zaczęłam "modzić"...
Z rozpędu nie zauważyłam kiedy przestało padać i znów nad Avignon zawisło słońce, gwarantując upały przez calutki dzień...
A że w domu chłodniutko pozostałam przy moich skrawkach papieru :)
Efekty przed Wami :)
Dziś pudełko na baterie...
Mimo rozlicznych ładowarek do komórek, mp3 i innych tym podobnych dobrodziejstw techniki nie rozstaliśmy się definitywnie z klasycznymi bateryjkami.
Niestety!
Całe szczęście, że je też można naładować, bo w przeciwnym razie mój pobyt w domu kosztowałby fortunę za sprawą baterii do myszki!!! Tak, tak!!! Moja myszka komputerowa pożera baterie w zastraszającym tempie!
Doliczając do tego baterie do myszki nr 2, aparatu, lampki, pilota i telefonu robi się tego całkiem pokaźny stosik.
I oczywiście za każdym razem jest sto "przekładek", bo wszystkie one są totalnie pomieszane i nie wiadomo, która z nich jest już zużyta, a która jeszcze nie...
Pan Mąż zażyczył więc sobie z brykusiowej pracowni pudełko na baterie :-)
Czyli mam zamówienie :D
....i to takie, któremu jestem w stanie podołać... (bywały niestety ostatnio takie, które musiałam odesłać do "konkurencji" :(:(:( no, ale cóż poradzić, gdy nie ma z czego robić :( o dostarczeniu tego do Polski już nie wspomnę!!!)
Jupi!!!
Zabrałam się więc ochoczo do pracy!
Pudełko wykleiłam z opakowania po makaronie i papierowych resztek najładniej jak umiałam!
Wyszło całkiem nawet zgrabnie i poręcznie :)
Trochę się martwiłam czy nie będzie za duże, tymczasem Pan Mąż po powrocie do domu stwierdził, że nie wie czy wszystkie nasze akumulatorki się do niego zmieszczą!
Szok, że mamy tego aż tyle!!!
Ostatecznie bateryjki się pomieściły, a ja już planuję kolejne pudełka na wszelkie "przydasie" domowe, od których szuflady aż pękają w szwach!!!
super pomysł
OdpowiedzUsuńffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuń