środa, 10 czerwca 2015

Nowi goście - nowe spacery...

Jak już wspomniałam w poprzednim pościku zaraz po wyjeździe pierwszej grupy turystów pojawił się następny "wakacyjny" turnus z Polski. Tym razem jednoosobowy, ale za to jaki...

Przyjechała moja najlepsza przyjaciółka - Pe!!!
Hurrra!@@#$#%*&(&^%$
Tylko dlaczego to trwało tak krótko?!
Ledwo wylądowała, a już musieliśmy ją odwieźć z powrotem na lotnisko :(

Czasu było zdecydowanie za mało, zwiedzanie przybrało więc formę eksternistyczno-ekspresową :P
Czytanie przewodnika w domu...
...maraton po mieście...
...wycieczki ze zwiedzaniem z okna samochodu...
...zdjęcia a'la japoński turysta...
... 'plażing' :D:D:D (moje ulubione! - jestem leniem plażowym!!!)...
...obowiązkowe foto z lawendą (po wielu próbach w końcu udało się znaleźć taką prawdziwie fioletową :D ) ...
ale też:
'leżaking' w ogrodzie rodem z baśni!...
...piknik na trawie...
...'knajping' w mieście ( błehehehe )...
...balkonowe ploty wieczorową porą przy winogronowym napoju...
..taaaak...!!! 
Zaliczyłyśmy wszystko!
Intensywne 4 dni...

Ale dzięki temu i nam - Brykusiom - udało się zobaczyć nieznane dotąd miejsca!!!

I tak, dziś wspomnienie ze spaceru do Villeneuve lez Avignon...
Powiecie: to już przecież było...dwa razy!
To prawda...
Tym razem jednak odwiedziłam z Pe ogrody opactwa benedyktyńskiego Abbaye Saint-André, sąsiadującego z fortem, który już dane mi było podziwiać z Panem Mężem.
Przepiękny ogród!
Wspaniałe miejsce, gdzie można podziwiać cudną roślinność, ale również zapierające dech w piersiach widoki Avignon i rzeki! Można zgubić się wśród wąskich alejek, błądzić między krzewami i drzewami oliwnymi...zachwycać kwiatami... a przede wszystkim upajać się błogą ciszą i spokojem tego miejsca!
Po dokładnym przedreptaniu całego ogrodu i tysiącu westchnięć pt. "Jak tu pięknie!" zasiadłyśmy na leżakach rozstawionych w cieniu drzew z widokiem na Avignon. 
Tak fantastycznie się nam wypoczywało, że cięzko było się podnieść i wracać.
Chętnie zostałabym tam na zawsze... 
Była nawet taka szansa, gdyż ponieważ wybrałam leżak pokropiony żywicą! Przykleiłam więc moje szanowne 4 litery całkiem porządnie :P Tego typu pamiątka z ogrodu nie była jednak mile widziana i na szczęście zniknęła bez śladu po seansie ze zmywaczem do paznokci :P

Z jakże przyjemnego dnia spędzonego na intensywnym spacerze do Villeneuve... i z powrotem oraz zwiedzania ogrodu pozostały nam zatem wspomnienia oraz  kilka takich oto zdjęć:
(wszystkie one autorstwa Pe - Brykusiowo bardzo dziękuje za użyczenie fotografii!!!)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz