poniedziałek, 8 czerwca 2015

Pierrlatte - Farma Krokodyli

Godzinkę drogi od Avignon jest taka sobie atrakcja turystyczna jak farma krokodyli.

Mój Pan Mąż przy okazji poprzednich pobytów w tych okolicach miał już przyjemność na niej gościć. Ciekawe, że przyjeżdżał "służbowo" i sobie po takich przybytkach podróżował... 
Okazuje się, że poniekąd ma to związek z jego służbowymi różnymi sprawami, gdyż farma ta istnieje dzięki pobliskiej elektrowni jądrowej i jest przezeń zasilana w energię elektryczną. Z relacji Pana Męża wynikało, że jest to miejsce warte odwiedzin. 
Zbieraliśmy się i zbieraliśmy i na szczęście dla naszych gości z Polski tak wyszło, że do tej pory nie udało nam się tam dojechać. Wszystko przemawiało więc za tym by wykorzystać nadarzające się sprzyjające okoliczności przyrody, odwiedziny znajomych, do tego z małoletnim, co to powinien być żywo zainteresowany zwierzątkami (i był !!! ufff :-) udało się! ...bo we tych czasach to dzieci potrafią być wymagające :P ) i wyruszyć na podbój krokodylowej farmy.

Szczerze mówiąc, wielkiego "szału" się nie spodziewałam. Ot, hala, w niej "taras widokowy", w dole parę, kilka, może ze 20 sztuk krokodyli, ze 2 żółwie i to by było na tyle. Strona internetowa więcej po sobie nie obiecywała... 
Jakież było moje zdziwienie i pozytywne zaskoczenie!!!
Super fajnie urządzone miejsce!
Na początek kilka "akwariów" z okazami, jak mi się zdaje specjalnymi... Czyli mega wypasiony, dziwaczny wielki żółw i krokodyl albinos!!! Robił super niesamowite wrażenie!!!
Biały krokodyl wymiata!
A dalej już zaczynał się prawdziwie tropikalny świat!
Roślinność, ptactwo, krokodylowe wyspy, kanały i zbiorniki, w których pływały te wielkie gadziny w tą i z powrotem, a między tym wszystkim podesty i kładki dla zwiedzających. Spacer prawie jak przez dżunglę w tropikalnym upale i wilgotności 100%. Już wiem teraz, dlaczego farma istnieje dzięki elektrowni. Muszą kotłować tam naprawdę dużo prądu dla uzyskania takiego efektu klimatycznego! No, ale cóż poradzić, krokodyle tak lubią! :-) Na farmie jest też "wylęgarnia" gdzie zobaczyć można jaja w inkubatorach, a zaraz obok to co z nich się wykluło na różnych stadiach rozwoju, już od krokodylków wielości dłoni. Oczywiście spotkać tu można różne krokodylowe gatunki, a także kilka gatunków żółwi. Jest też na powietrzu miejsce, gdzie można przysiąść po trudach zwiedzania w tak ciężkich warunkach temperaturowo-wilgotnościowych i nieco ochłonąć. Pomyślano także o dzieciach, które jak wiadomo, nie męczą się w takich sytuacjach wcale... Obok kawiarni jest naprawdę super ekstra urządzony przefajny plac zabaw!!! Trochę taki "małpi gaj" - totalnie fantastyczny! Aż żałuję, że: 1. zmęczyłam się zwiedzaniem i musiałam odpocząć, no bo już jednak dzieckiem takim niemęczącym się nie jestem, 2. dorosłemu chyba nie wypada wściekać się na drabinach i linkach z takimi brzdącami... W każdym razie nasz najmniejszy towarzysz oddał się z radościom zabawom w tym przeuroczym miejscu.

Reasumując, farma krokodyli w Pierrlatte jest absolutnie fantastycznym miejscem! 
Jest duszno, gorąco i ciężko wytrzymać, ale warto się poświęcić! 
To co znamienne dla atrakcji turystycznych, które przyszło nam ostatnio odwiedzić, a co trochę mnie irytuje to wyjście prowadzące przez sklepik z pamiątkami, w którym to można nabyć "mydło i powidło", a wszystko to podpisane nazwą atrakcji. Tym razem jednak nawet ja nie oparłam się urokowi farmowych "pamiątek". I tak, po udanej wycieczce, wszystkie biorące w niej udział dzieci wyszły z farmy zaopatrzone następujące suweniry: gumowego krokodylka (jegomość lat 3,5 ) i pluszowego żółwika (pewna rozbrykana blogerka, o wieku aż wstyd wspominać! ...może za stara na plac zabaw, ale na żółwia to już może bez przesady...) :D


Po raz kolejny nie pozostaje mi napisać wiele więcej niż: musicie to zobaczyć! Jeśli kiedyś przyjdzie Wam zwiedzać te okolice to absolutnie konieczny punkt programu.

A poniżej kilka mega super hiper świetnych fotek z tejże wycieczki autorstwa naszych przemiłych Gości :)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz