wtorek, 8 listopada 2016

Czy jest najpiękniejsze? Les Baux de Provence

I po raz kolejny "najciemniej pod latarnią".
Pod samym nosem, zaraz za rogiem...  
Tuż za masywem górskim Alpilles jadąc od strony Saint Remy de Provence, dosłownie kilka kilometrów od starożytnego miasta Glanum, na szczycie stromego wzgórza rozpościerają się imponujące ruiny zamku Chateu des Baux wraz z przylegającym do nich uroczym miasteczkiem Les Baux de Provence. Niewielka osada, podobnie jak Gordes czy Rousillon, w których mieliśmy okazję już gościć, wpisane jest na prestiżową listę najpiękniejszych miasteczek Francji (Les Plus Beaux Village de France). Trudno nie zgodzić się z tym wyborem. Już z drogi dojazdowej oczarowuje i obiecuje wiele. Na szczęście po bliższym poznaniu wywiązuje się ze wszystkich obietnic z nawiązką :)

Les Baux de Provence to dawna warowna osada położona na stromej skale. Samo miasteczko zaś to zaledwie kilka uliczek gęsto zabudowanych uroczymi kamieniczkami.
 

 

Niektórzy zarzucają mu, że jest nieco sztuczne, zbyt wystylizowane i jakby nierealne, ale chyba to właśnie spodobało mi się najbardziej. To, że przekraczając granicę wioski znalazłam się w zupełnie innym świecie. Tego właśnie szukam w naszych wypadach - odmienności :)
 
  
  
 

Miasteczko nie ma zbyt wielu stałych mieszkańców i nastawione jest praktycznie w 100% na turystykę. Próżno szukać tu piekarni czy sklepu spożywczego! Wszystkie funkcjonujące sklepy to przybytki z rękodziełem, pamiątkami czy obrazami. Drugim zaś rodzajem punktów usługowych są restauracje. Szczęśliwie jednak wszystkie te lokale dopasowane są do miasteczka, nie rzuca się w oczy chińska tandeta, a spacerując po mieście nie ma się uczucia bycia atakowanym ze wszystkich rozlicznym badziewiem nie mającym związku z czasem i miejscem (jak to np. miałam nieprzyjemność zaobserwować w bułgarskim mieście Nessebar).

  
  
 
 

W Les Baux de Provence gościliśmy dwa razy. Pierwszy raz zwiedzałam je z gośćmi z Polski w połowie września. Nasza druga wizyta przypadła zaś na połowę października. Choć za drugim razem wiało okropnie (dzięki jego malowniczemu położeniu, silny mistral wieje tu przez 300 dni w roku! a przez pozostałe 65 wieje nieco słabiej :P) miasteczko było przystępniejsze, z uwagi na mniejszą ilość turystów. Mimo silnych podmuchów lodowatego wiatru plątanie się wśród wąskich uliczek miasta było prawdziwą przyjemnością.

Moim zdaniem odznaka jednego z najpiękniejszych miasteczek Francji przyznana Les Baux de Provence jest absolutnie zasłużona. No, ale ja wiem więcej niż Wy, bo nie pokazałam Wam jeszcze wszystkiego co ta mała mieścinka oferuje :) Zacienione, kamienne uliczki to dopiero przedsmak atrakcji...

Jak wspominałam na początku Les Baux to osada warowna, a na szczycie skały, na której się wznosi, nad miastem dominuje zamek. Oczywiście nie mogło zabraknąć nas wśród tej góry kamieni :P

Jeśli chcecie zobaczyć zamek naszymi oczami zapraszam na kolejny post z cyklu "odwiedziny w Les Baux" już wkrótce! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz