wtorek, 23 czerwca 2015

Laurka na Dzień Taty :)

Choć jesteśmy we Francji, Brykusiowo Dzień Ojca świętuje po polsku, czyli dziś!

Bo Francuzi obchodzą je kiedy indziej...
Mianowicie, podobnie jak dzień Matki, ruchomo...
Taka ciekawostka.
Tu te dni nie są przypisane do konkretnej daty, a do dnia tygodnia i miesiąca.
O dniu Matki już było...
 
Jeśli zaś chodzi o Dzień Ojca, to we Francji świętowany jest w trzecią niedzielę czerwca, czyli był przedwczoraj...
Przy okazji, skoro już się dowiedziałam :) to podzielę się z Wami tymi "newsami", że jak i w przypadku Dnia Matki Dzień Tartusiów na całym świecie obchodzony jest przez cały rok, poczynając od stycznia (6.01 - Serbia) na grudniu kończąc (26.12 - Bułgaria)!

Niestety, podobnie jak w Polsce, tak i tu mam wrażenie, że jest to święto mniej popularne niż Dzień Matki... 
A szkoda! 
Bo przecież Tatusiowie, choć na świat nas bezpośrednio nie wydają, są równie ważni co Mamy! :) 

Wiadomo, to Mama częściej wycierała gile spod nosa i inne rzeczy z innej strony... :P 
Ale to Tato z cierpliwością uczył nas jeździć na rowerze, pomagał w rysunkach technicznych (zmora!!!) czy w ostatniej chwili był w stanie skompletować zestaw na zajęcia z techniki do samodzielnej budowy obwodu z żaróweczkami i bateryjkami... nawet o 12 w nocy !!! ("zapomniałam... to na jutro do szkoły" - znacie to? :) ?  
To Tato miał zawsze w zapasie magiczne, tak pożądane kulki z puszek po sprayu :)
To Tatę zawsze można było naciągnąć na colę, gdy w sobotnie popołudnie wybierał się do sklepu po relaksującego browarka... i o chipsach też można było podyskutować :P
To Tato nauczył mnie grać w tysiąca i nigdy się nie podkładał! :) 
Nauczył nas walczyć o swoje i się nie poddawać... Próbować chociażby i setny raz!
 
To wszystko było kiedyś... niezapomniane, jakże udane!!! dzieciństwo!
I choć naturalnie, siłą rzeczy, pracującego na 5 etatów (plus sto "fuch"...bo jakoś trzeba było zarobić na ten babiniec) Taty było w nim mniej, nigdy nie był mniej ważny!

A teraz? 
Teraz Tato jest taki sam! 
Niezastąpiony...

Bo gdyby nie Tato nie zabrałabym tu całej masy tak potrzebnych rzeczy! Nie dość, że nauczył mnie pakować się "po wojskowemu" to jeszcze pomógł te ubite tobołki ułożyć w naszej czerwonej strzale :)  A i czerwona strzała wiele mu zawdzięcza! Bo Tato umie naprawić wszystko i wszędzie i wszystkim...
Z resztą wiele tu razy już o tym pisałam! 
Zawsze służy dobrą radą czy oryginalnym pomysłem! 
Ostatnim razem, gdy byliśmy w Polsce, "wskrzesił" naszą zdechłą walizkę, której urwało się koło!
Bo Tato potrafi wszystko!!
To Tato nauczył nas kombinować! 
To dzięki niemu żadna sznurówka się nie zmarnuje, bo coś z niej można jeszcze zrobić (Mamie to się średnio chyba podobało, bo piwnica zawsze pod sufit była zawalona tatusinymi "przydasiami" :P ). 
I tak - kombinuję zawsze dotąd aż wymyślę rozwiązanie, aż znajdę sposób jak zrobić coś taniej, sprytniej, lepiej, szybciej...
Bo jak nauczył mnie Tato (przepraszam za "wyrażenie"): "Wszystko się da, tylko parasola się nie da w d*** otworzyć".

Szkoda, że teleportacja to jak "otwarcie parasola w tyłku", bo bardzo tęsknie tak za Tatą jak i za Mamą i wiem, że najlepszym prezentem byłoby móc się spotkać i po prostu być dziś razem!

Z okazji Dnia Ojca 
wszystkim Tatusiom życzę 
dużo, dużo zdrówka!!!
Cierpliwości, wytrwałości  i pociechy ze swojej dzieciarni, 
czy to tej małej czy już całkiem wyrośniętej - jak my! 
Sto lat!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz