Widok murawy na ekranie telewizora, głos komentatorów (mówiących niekoniecznie po polsku) i emocje piłkarskie towarzyszą nam praktycznie każdego dnia.
Jeśli nie jest to akurat dzień meczowy, gdy gra drużyna, której kibicujemy to z pewnością gra jej największy rywal, którego wynik jest również szalenie istotny!
W innym przypadku jest to mecz:
- towarzyski naszej ulubionej drużyny z polskiej ekstraklasy
- drugiego składu
- trzeciego składu
- juniorów
- największych rywali juniorów
- rezerw juniorów ...
albo mecz:
- towarzyski reprezentacji naszego kraju
- eliminacje gdzieśkolwiek reprezentacji naszego kraju
no... chyba, że nie jest to żaden z powyższych.
Wówczas leci cokolwiek co:
a) gra drużyna opatrzona nazwą tej której kibicujemy, czyli: koszykówka, siatkówka, rugby, drugi skład koszykówki..., "pici polo na żużlu" itd. itd.,
b) odbywa się na murawie; może być i 5 liga Azerbejdżanu (tyle, że to już chyba grają na klepisku :P)...
Podejrzewam, że gdyby nadszedł taki dzień w roku, że nie rozgrywany byłby żaden mecz i niemożliwe byłoby obejrzenie jakiejkolwiek powtórki to zapewne, dla uspokojenia skołatanych brakiem widoku piłki na trawie nerwów, wystarczyłby Panu Mężowi rzut oka na pole golfowe :D
Lubię piłkę, naprawdę!
Choć nie ukrywam, że pasja Pana Męża nieco "przydusza" moje serce do niej. Jak to mówią "co za dużo to niezdrowo" :-) Pocieszam się jednak niską szkodliwością rodzinną i społeczną tej pasji i w imię ogólnie pojętego dobrego samopoczucia nas wszystkich przywykłam, oswoiłam i na swój sposób polubiłam tą "sytuację".
Przecież zawsze mogło być gorzej...
Mógłby kochać jakieś zbieractwo. I nie myślę tu o znaczkach, ale o czymś kompletnie bez sensu... Jak np. pudełka po tic-takach w kolorze pomarańczowym. [ Dziwne?! Skąd ten przykład, zapytacie... Teraz się wyda! Jestem trochę nienormalna :P. Tak, to ja zbierałam czas jakiś (dłuższy) pomarańczowe pudełka po cukierkach TIC-TAC. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie znam odpowiedzi na to pytanie... Na szczęście było - minęło! :D ]
Mógłby kochać, a jednocześnie nie umieć grać na jakimś instrumencie... skrzypcach czy pianinie. I jakbym to zniosła?! Już jedna Pyza wystarcza!
Mógłby kochać, a nie umieć gotować. I jakbym to zniosła?! Ja żyję by jeść, ale tylko pyszne rzeczy...
Mógłby w końcu niczego nie kochać, a to najgorsze!
Bo najgorzej nic nie chcieć, nic nie lubić, niczym się nie interesować! Najgorzej...
Czyli nie jest źle :)
Tym bardziej, że i mnie całkiem obojętny ten sport nie jest.
A teraz mamy EURO 2016 :D
Wielkie piłkarskie święto!
Z mistrzostwami w piłce nożnej jest trochę tak, jak z Olimpiadą... Nawet jeśli nie interesujesz się rzutem młotem czy pływaniem synchronicznym - coś tam oglądasz.
Bo startują nasi, bo ładnie wygląda jak tak równiutko pływają, bo nie możesz się nadziwić jak można tak szybko biegać, wysoko skakać etc., bo chcesz mieć pojęcie... z różnych powodów :)
I tak jest też z EURO - to nie są jakieś tam mecze...
To MISTRZOSTWA.
Raz na 4 lata!
Nie mówię, że każdemu udziela się ten piłkarski "szał" (osobiście znam osoby, których te zawody nic nie obchodzą), ale nas oczywiście nie mógł ominąć :P
Szczęśliwie, po kilku latach spędzonych u boku fana piłki nożnej nie mamy wielu problemów dotykających gros kibiców piłki nożnej...
Wiem, co to jest spalony!
Wiem, którzy to nasi!
Wiem, że jedna półka w lodówce zostaje na piwo :P
Nie pytam, z którym numerem gra Janas (zasłyszane na własne uszy; dawno, dawno temu na stadionie warszawskiej Legii!).
Nie pytam "Czemu oglądamy, skoro nasi nie grają?".
Nie pytam "Za ile to się kończy?"
Znam odpowiedź :D
Nie, nie kochani... Nie za 90 minut...
Za MIESIĄC :)
Całą rodziną celebrujemy to piłkarskie święto.
Przed niedzielnym meczem postanowiliśmy i Pyzkę zarazić atmosferą mistrzostw. Przetestowaliśmy stroje i podczas krótkiego sparingu wyjaśniliśmy sobie podstawowe zasady gry, by miała pojęcie co ogląda :D
Fotki wyszły niestety niezbyt ostre, co świadczy jedynie o tempie treningu...
Był absolutnie morderczy - łóżko, yyy... znaczy się murawa taka mała, a piłkarka taka szybka, że się trochę umordowałam :P
Znakomita obrona! Piłka złapana tuż przed linią bramki! |
Doskonały pressing... |
Aaaatak! |
Najlepsza bramkarka znów dała radę! Cóż za poświęcenie :D |
To niespotykane! Wygląda na to, że bramkarz (a właściwie bramkarka) wybije piłkę piętką. |
Kolejna fantastyczna akcja bramkarza Brykusiów. |
Zawodnik walczy o piłkę z ogromnym poświęceniem! |
Iiii... ostatnia akcja. Świetna interwencja kończy ten wyrównany mecz :D |
Po świetnej zabawie zasiedliśmy przed telewizorem, by dopingować biało-czerwonych w meczu z Irlandią Północną. Skończyły się żarty. Zaraźliwy chichot zastąpiły pełne skupienia twarze oczekujące w napięciu pierwszego gola.
Nieodrodna córunia tatunia |
Ufff...
Choć emocje w pierwszej połowie sięgały zenitu, a sytuacje bramkowe bywały i trochę się z Panem Mężem z przejęcia napociliśmy by utrzymać nerwy na wodzy (wszak nikt nie chciał Pyzki przestraszyć szalonymi okrzykami) udało nam się przetrwać pierwszą połowę :)
Pyzka, wbrew Waszym przypuszczeniom, meczu z nami nie oglądała (bo według mnie jest stanowczo za mała na oglądanie telewizji w ogóle - o tym może innym razem :) ), więc było nie lada sztuką obejrzeć go jednocześnie jej do ekranu nie dopuszczając. Na szczęście komentatorom nie przeszkadzał akompaniament w postaci "dzik jest dziki..." :) Pan Mąż też jakoś to przetrwał! Wygląda również na to, że jest to utwór o znacznie większej mocy niż "ole ole..." czy "do boju, do boju...", bo kilka minut po przerwie ustrzeliliśmy, jak się później okazało zwycięską, bramkę :D To na pewno dzięki dzikowi :P
Jesteśmy tak blisko, że prawie dało się słyszeć okrzyki radości kibiców z Nicei heh...
Za tydzień nasi grają z Ukrainą w Marsylii. To jeszcze bliżej, a znając naszych kibiców liczę, że eksplozję radości po zwycięstwie będzie widać z naszego balkonu :D Bo w to, że wygramy nie wątpię!
Na koniec jeszcze wskazówka dla tych, którzy chcieliby podejrzeć m.in. strefy kibica nie telewizyjnym okiem :) Polecam Wam serdecznie stronę LazurowyPrzewodnik.pl oraz jej odpowiednik na facebooku. Znajdziecie tu świeżutkie informacje z pierwszej ręki! Jest to jednak przede wszystkim bardzo ciekawy przewodnik po Lazurowym Wybrzeżu. Jeśli więc ktoś z Was wybiera się w te okolice... na mistrzostwa czy też zupełnie z innej okazji, polecam gorąco tę stronkę :) O tym jak bardzo nam się przydała dowiecie się już całkiem niedługo.
A tymczasem...
Jesteśmy tak blisko, że prawie dało się słyszeć okrzyki radości kibiców z Nicei heh...
Za tydzień nasi grają z Ukrainą w Marsylii. To jeszcze bliżej, a znając naszych kibiców liczę, że eksplozję radości po zwycięstwie będzie widać z naszego balkonu :D Bo w to, że wygramy nie wątpię!
Na koniec jeszcze wskazówka dla tych, którzy chcieliby podejrzeć m.in. strefy kibica nie telewizyjnym okiem :) Polecam Wam serdecznie stronę LazurowyPrzewodnik.pl oraz jej odpowiednik na facebooku. Znajdziecie tu świeżutkie informacje z pierwszej ręki! Jest to jednak przede wszystkim bardzo ciekawy przewodnik po Lazurowym Wybrzeżu. Jeśli więc ktoś z Was wybiera się w te okolice... na mistrzostwa czy też zupełnie z innej okazji, polecam gorąco tę stronkę :) O tym jak bardzo nam się przydała dowiecie się już całkiem niedługo.
A tymczasem...
Polskaaaaaaaaaaaaaaa biało-czerwoni!!!!!!!!!!
Nie ustajemy w dopingu :D
Nie ustajemy w dopingu :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz