poniedziałek, 20 czerwca 2016

Dzień meczowy No.2

Za nami kolejny mecz Polaków na EURO!!!
I to jaki...
Czy my zawsze musimy trafiać na Niemców?!

Mecz z Irlandią, na pewno dzięki naszemu wsparciu i dopingowi, śpiewom "dzik jest dziki" (o nowej pieśni zagrzewającej do boju tutaj) oraz Kapustce :P, wygraliśmy :D
Osławiony Kapustka załapał się i na zdjęcie u nas... Choć generalnie ekran Pyzkę mało zajmował, a my dokładaliśmy wszelkich starań by zająć ją wszystkim innym i ograniczyć dostęp monitora, jak już wiecie po niedzielnym meczu, na punkcie Kapustki oszaleli niemal wszyscy. Nic więc dziwnego, że i nasza Pyza nie mogła mu się oprzeć!

W czwartek przed naszymi reprezentantami była przeprawa zdecydowanie trudniejsza... Obawiałam się, że same wiersze Brzechwy odśpiewane nawet najbardziej bojowym głosem mogą nie wystarczyć.
Dlatego też dwunasty zawodnik rozgrzewał się już od południa.
Nasi sąsiedzi mieli też niebywałą okazję wysłuchać próby wokalnej :D W prawdzie nie słyszałam ich okrzyków zachwytu, ale to pewnie dlatego, że już wcześniej trafił ich szlag... Pyza do EURO sposobi się już czas jakiś...

Z ciekawostek, spacerując przed meczem z Pyzką natknęłam się na przystanku w naszym sąsiedztwie na takie oto "kwiatki":
Przyznacie, że mają poczucie humoru! Kampania reklamowa na EURO 2016 wprowadzona przez sieć fast-foodów ma na celu "promowanie tolerancji, różnorodności oraz przeciwstawienie się chuligańskim wybrykom pseudokibiców". 
Noooo, to chyba zapomnieli Anglię z Rosją połączyć :P 
A nas to już z nikim innym się nie da?!
Serio?! 
Czy to jedyne słuszne połączenie?!
Grrrr...

Wracając jednak do meczu Polska-Niemcy...
Na naszej kanapie, z kciukami zaciśniętymi za Polaków zasiedli: Meksykanie, Ukrainka, Rosjanin i oczywiście Polacy :) Pyzka również była gotowa do wspierania naszych, ale w końcu padła... Wcześniejszy mecz rozegrany z mamą widać ją wykończył :P
 

Były emocje...
Były nerwy...
Pan Mąż aż się ze stresu rozchorował! Serio, serio...
Rano był zdrów jak ryba, a gdy wrócił na mecz do domu dopadły go dreszcze, gorączka i cały był "niewyraźny" :( 
To się nazywa prawdziwy kibic!!! 
Niestety wynik meczy go nie wyleczył.
nie było okrzyków radości ze strzelonych bramek, a jednak podobno wygraliśmy...
Taaaak...
Wygraliśmy 0:0 
I cala Polska się cieszy, że wspaniale zagraliśmy...
A ja się pytam: ale o co chodzi?!

Z Panem Mężem ciągle się zastanawiamy, czy aby na pewno oglądaliśmy ten sam mecz, co nasi rodacy. Może francuska telewizja pokazała coś innego nam niż TVP 1* Wam? W TVP 2 podobno zakryli miecze, by nie były nagie, to może i w pierwszym kanale Telewizji Narodowej ukryli "momenty" :P W każdym razie myśmy się tą grą nie zachwycili. Owszem, wynik nas cieszy, bo zawsze to lepiej niż dostać "lanie", ale chcielibyśmy jednak w meczach piłki nożnej oglądać gole strzelane przez naszą reprezentację, a nie nieodmiennie cieszyć się z remisów i odpadać z zawodów "w pięknym stylu". 
Nie mogę też nie wspomnieć o Arku Miliku, który, biedak, nasłuchał się już ile to bramek nam "wisi". Otóż, jak dla mnie, nic nam nie jest winien... W myśl "nie trąb - robim co możem" ile umiał tyle zagrał! Tak, miał sytuacje, tak - nie wykorzystał ich. Jednakowoż, kto policzy, ile procent ze wszystkich sytuacji jest wykorzystanych... 90 %? 60 %?  Oj, chyba jednak jest to procent jednocyfrowy. Kto miał w tym meczu więcej sytuacji (nie pytam o Niemców) i coś wykorzystał? Kto stworzył sobie takowe? 
Otóż macie prawdę mądrą: ten się nie myli kto nic nie robi!
Każdy jest dobrym trenerem na własnej kanapie, każdy strzeliłby tego gola na własnym trawniku i każdy widzi dokładnie do kogo by podał siedząc przed telewizorem...

Nie popadliśmy po tym meczu w hurraoptymizm. Cieszymy się z tego, że widać realną szansę wyjścia z grupy oraz wierzymy, że Łukasz Fabiański będzie bronił równie skutecznie co kontuzjowany Szczęsny (co to nie ma najwyraźniej szczęścia do EURO. A tak przy okazji, z cyklu "czy wiesz, że": Czy wiecie, że jest pierwszym w historii piłkarzem polskim, który dostał czerwoną kartkę - w meczu z Grecją na EURO 2012, na polskiej ziemi!!! - na Mistrzostwach Europy ?! Zapisał się chłopak na kartach historii polskiej piłki, że hej!). 
Na nasze szczęście Ukraina strasznie "daje ciała" (nasza koleżanka była wręcz zniesmaczona, więc zaproponowałam jej, by jutro zacisnęła kciuki za naszych :D), więc jeśli nie zlekceważymy przeciwnika, a Irlandia Północna nie pokona Niemców (mawiają, że wszystko się może zdarzyć :P), dalej będziemy mogli oglądać poczynania biało-czerwonych na francuskich boiskach. Do tego jednak potrzebna jest ich pełna mobilizacja i wsparcie kibiców! 
Mobilizujące, a nie bezkrytycznie chwalące!
Ogłaszam więc wszem i wobec: 0:0 to remis!!!!!!!!
Nie jest to zły wynik w meczu z Mistrzami Świata, ale to nadal remis!!!
Nie wygrana!!!!!!!!!!!!!
To nadal 0 goli!
Wygrywa się wtedy jak strzela się gole!!! 
I na to właśnie liczymy już jutro!
Do roboty, Panowie!!!



* Bo mam nadzieję, że choć tego dnia nikt nie oglądał, a tym samym nie "dorabiał" Pana na S..., co to emituje co któryś-tam mecz na innym telewizyjnym kanale... W tej kwestii we Francji dużo lepiej nie jest, a nasz ulubiony SFR, który dostarcza nam TV i internet zablokował nam na kablówce niemiecki kanał, na którym można obejrzeć całe mistrzostwa :( Skandal! Nie tylko w Polsce takie cuda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz