poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Koniec cyklu o Saint Tropez

Byliśmy w Saint Tropez dwa razy, ale dwa posty to za mało by pomieścić tyle wrażeń :)
Pierwsze odwiedziny to zaledwie zbyt krótkie dwie godzinki...
Za drugim razem mieliśmy znacznie więcej czasu, ale też większy "apetyt" na zwiedzanie :)

O naszych wrażeniach z "muzeum Żandarma" mogliście już tu przeczytać tutaj. Stamtąd natomiast, spacerkiem przez miasto, wzdłuż portu i dalej starówką, skierowaliśmy swoje kroki ku cytadeli górującej nad miastem. To stąd rozpościerają się pocztówkowe widoki na całe miasto i zatokę...


Wspinaczka na górę, choć niezbyt długa, w lipcowym, pełnym słońcu, po wcześniejszym plażowaniu (czyt. upieczonej skórze pleców i ramion) była prawdziwą udręką. Widoki jednak rekompensują wszelkie niedogodności...

 

Cytadela, której pierwsze zabudowania sięgają XVI w. jest pięknie utrzymanym obiektem, w którym mieści się  obecnie Muzeum  Marynarki Wojennej i Historii. Za cenę 3 EUR poza panoramicznymi widokami możemy obejrzeć repliki statków, wnętrze łodzi podwodnej i wiele innych eksponatów. Choć wystawa nie jest duża, to ciekawie przedstawiona i zmyślnie ulokowana w kolejnych pomieszczeniach fortu. Zdecydowanie warto po morderczej wspinaczce na wzgórze przespacerować się chłodnymi salami muzeum :) 
Dobra wiadomość dla "wózkowiczów" - w muzeum jest winda i oba jego piętra można zwiedzać z wózkiem, nawet tak dużym jak nasz :D Tylko na taras widokowy wyjście możliwe jest jedynie schodami...

Przed Wami fotorelacja z wizyty w Cytadeli.











Po całodziennym, intensywnym zwiedzaniu udaliśmy się do jednej z zatoczek, gdzie, jak już wcześniej pisałam, kamieniczki "kończą się w morzu", by przy szklaneczce granity, w chłodnym cieniu napawać się tym miłym widokiem.


Z czystym sumieniem mogę polecić Saint Tropez... Każdy znajdzie tu coś interesującego dla siebie. Sama chętnie jeszcze kiedyś odwiedziłabym to miejsce - koniecznie poza sezonem!
A może uda się zawitać tam jeszcze raz zanim przygoda z Francją na dobre się skończy?
Kto to wie...?
Z mojej strony: czemu nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz