Dlaczego place zabaw są tylko dla maluchów?!
Czytałam gdzieś ostatnio "w internetach", że podobno w Ursusie (o ile dobrze pamiętam) ma powstać plac zabaw dla dorosłych :D
To jest myśl!
Bo istnieją przeróżne parki rozrywki, diabelskie młyny i inne szalone karuzele czy kolejki górskie... Ale dla takiej dużej-małej dziewczynki jak ja nie ma tam interesujących mnie atrakcji.
Nie lubię latać czy wisieć głową do góry. Nie dla mnie gokarty i szaleńcze prędkości kolejek. Ze wszystkiego co oferują wesołe miasteczka jestem w stanie skusić się co najwyżej na wspominane tu już kiedyś "łabędzie" :P Chętnie za to pozjeżdżałabym zjeżdżalnią, pobujała się na zwykłej huśtawce albo przespacerowała po drabinkach, łańcuchowych kładkach i równoważniach. Po prostu chciałabym tak zwyczajnie pobawić się jak to robią dzieci na placu zabaw... Niestety, prócz jednego parku tutaj, w którym wiszą bujawki a'la opona na łańcuchach nie ma tu nigdzie takich "uciech" dla dorosłych. Te zaś, o których piszę wyżej stale są okupowane przez dzieci i młodzież z okolicy. A wielka szkoda...bo są świetne! Środek mają wypełniony taśmami tak, że można wygodnie na nich siedzieć, a nawet leżeć :D
A skąd to wiem?
Na szczęście dzieci i młodzież chodzą do szkoły :P
I dzięki temu udało mi się kiedy pohuśtać... Wspaniałe uczucie :) Jak gdybym znowu miała 8 lat, dwa warkocze i ulubionego pluszaka pod pachą...
Z drugiej strony jednak czułam się trochę... hmmm... głupio?
Stara baba machająca nogami z bujawki...
Dobrze, że nie znam francuskiego, to nawet gdyby zagadnęli "a Pani to się aby na pewno dobrze czuje?" nie rozumiałabym, że mają mnie może za wariatkę. Ale gdyby takie miejsce, jak na przykład siłownie pod chmurką było oficjalnym placem zabaw dla dorosłych nikogo by to nie dziwiło!
Mam nadzieję, że pomysł, o którym czytałam się powiedzie i może kiedyś uda mi się odnaleźć to miejsce i pobawić się jak dziecko :)
Tymczasem pozostaje mi cieszyć się radością córki, która zaczyna przygodę z zabawami na świeżym powietrzu. Pierwszy sezon podwórkowy oficjalnie otworzyliśmy w połowie kwietnia :)
Za nami pierwsze brudy na rękach, pierwsze kęsy trawy, pierwsze powąchane i zgniecione kwiatki, pierwsze czołganie się po ziemi (co obyło się o dziwo bez pierwszych plam z trawy! Widać francuska trawa nie brudzi :P) i pierwsze huśtawki :D
Przy okazji rodzinnego spaceru pokazaliśmy Pyzce ogrody papieskie i kawałek mostu...
Jak przewidywałam, most i pomniki większego wrażenia na niej nie zrobiły, ale za to kaczki w sadzawce... kaczki były SUPER :D
Kaczki i gołębie rządzą!
Oglądamy Rodan i Villeneuve lez Avignon |
Kawałek mostu |
Kaczki :D |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz