poniedziałek, 30 października 2017

Sposobimy się do strzyżenia

Po bilansie dwulatka, o którym opowiedziałam Wam w zeszłym tygodniu byłam pełna obaw przed kolejną "atrakcją", którą planowałam Pyzce od jakiegoś czasu. 

W zasadzie już od kiedy wróciliśmy do Polski wszyscy doradzali nam, byśmy przykrócili Pyzkowe włoski. Nie było mi jednak po drodze do fryzjerskiego przybytku. Nasza latorośl była nadal prawie łysa i nie bardzo mi to przeszkadzało. Powiem więcej, było mi to nawet na rękę! Bo po cóż mi długie pejsy pod czapką?! Spoci się to to, poprzykleja, po kąpieli suszenie obowiązkowe, a czesanie kołtunów na głowie skręconego malucha to też żadna frajda. Nie widziałam zatem konieczności zmiany jej stanu owłosienia :) 
Sytuacja uległa zmianie, gdy wraz z wiosennym słonkiem wszystko zaczęło rosnąć :)
Jak to w ciepełku :P
Rosną kwiaty, warzywa i owoce, a mi wyrosło dziecko i to w trybie ekspresowym!
Wierzcie lub nie, ale w zaledwie 4 miesiące stópka urosła jej o 3 rozmiary! 
Całe dziewczę z resztą także wybujało porządnie...
A skoro tak, to i "czupryna" się pokazała. 
Dałam nawet upust swej inwencji twórczej, bo wiedziałam, że dni mej fryzjerskiej kariery na jej głowie są policzone...

Cienkie blond włoski zaczęły opadać jej do oczu dając wyraźny sygnał do strzyżenia.
Teraz już nie było przebacz!
Tylko jak się do tego zabrać?
Toż to dziewczynka, więc maszynką w trybie chałupniczym jej nie ostrzyżemy!
No i jak ją przekonać do cięcia włosów, gdy jeszcze niedawno stosowałam cały wachlarz niechlubnych mamusiowych technik perswazji, by przykrócić jej paznokcie?!

Oczywiście i tym razem postawiłam na edukację książeczkową!
Pomogło przy ciążowym brzuchu, pomogło, choć z opóźnieniem przy oswajaniu lekarza, to i tym razem powinno się udać :-) 
Gdy zobaczyłam kolorową, pełną wesołych rymów i zwierząt bajeczkę Bajkopisu "Gdy lew się wybiera do fryzjera" musiałam ją mieć!

Pyzce nowa pozycja w biblioteczce bardzo przypadła do gustu :D



Historyjka jest ciekawa i zabawna, a rysunki obłędne!
Któż oparłby się wdziękom tak wspaniałej książeczki? ;)
Czytałyśmy "Lwa" od deski do deski kilkadziesiąt razy i za każdym kolejnym wiedziałyśmy więcej o bohaterach bajki, ale też o tym co pewnego dnia czeka Pyzkę we fryzjerskim salonie. Fantastyczne, barwne ilustracje, którymi okraszona jest książeczka, doskonale prezentują akcesoria i narzędzia, z którymi ma się do czynienia przy zabawach z włosami.
Bajkopis zaskoczył nas także propozycją cudnej zabawy, idealną na jesienne, deszczowe dni! Na ich stronie internetowej znajdziecie szablon "łysego lwa" do wydruku. W ten sposób każdy mały fan fryzjerstwa może sam uczesać tytułowego króla zwierząt <3
Od razu skorzystałyśmy z tej możliwości i wyprodukowałyśmy całe stado lwów o różnokolorowych grzywach. Myślę, że chętnie przybiłyby sobie piątkę z nie mniej kolorowym Elmerem, który także bryluje w naszej biblioteczce ;)

przepraszam za jakość zdjęć, ale praca paliła się Pyzce w rękach! :) 





Wyklejałyśmy te nasze lwy, pretendujące do tytułu 'Maskotki Roku Środowisk LGBT', i bawiłyśmy się przy tym wspaniale!
Klej i nożyczki w dłoni = pełnia szczęścia.
Ciekawe po kim ona to ma ... :P
A kiedy już lwie grzywy były gotowe nastąpił etap... strzyżenia!
Część stada z powrotem wyłysiała, ale najważniejsze, że Pyzka była zadowolona :)
A czy gotowa  by pozbyć się swej własnej "grzywy"?
O tym niebawem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz