poniedziałek, 16 października 2017

Małe chwile wolności cz.3

Przychodzi matka do lekarza...
...i modli się o kolejkę :D

Nagle nigdzie mi się nie spieszy!
Dzieci zaopiekowane, no bo wiadomo, "siła wyższa" :)
Ale przecież to cała wyprawa!

Najpierw jadę...
SAMA w aucie :D
Nikt nie jęczy!
Nikt nie zagłusza radia!
Mogę otworzyć okno i nikogo nie przewieje !!
Delektuję się więc tymi zapachami polskiej wsi prawdziwej, tym obornikiem po polach rozrzuconym, aromatem za szambiarką się ciągnącym, co to nie śmierdzi mi wcale, bo przecież ona właśnie od nas wyjechała...
Jadę!
Pędzę tą naszą czerwoną strzałą, 40 na godzinę, bo to przecież wieś, tereny zabudowane, chodników brak, ludzie, zwierzęta i dziury jak wąwozy w skraju drogi, uczniowie biegnący na przystanek i babcie na rowerach jadące środkiem drogi...od lewa do prawa, bo się kartofle na bagażniku przechylają...
Jadę do "centrum" - ośrodek zdrowia, szkoła, "supermarket" (a konkretnie Top Market :P) - przygoda życia to może nie jest, ale na pewno główna rozrywka tego tygodnia :D
Parkuję.
Parkowanie to ja jeszcze trenuję, więc przegazowując nieco, coby dostarczyć pracownikom ośrodka rozrywki i oznajmić, że "oto jestem!" zajmuję +/- 3 miejsca na tyłach przychodni, gdzie nikt nigdy nie wjeżdża, bo to za dużo zachodu... ale przecież nie dla mnie! Ja mam czas... Dzieci zaopiekowane... więc po dośpiewaniu ostatniego kawałka lecącego z radia (mam czas!), wysiadam :D 

"Kto z Państwa ostatni do Pani Doktor?" - pytam uprzejmie.
Zgłasza się jeden Pan...
Serio?! 
Jeden?! 
Co ja zdążę przeczytać w ciągu jednego zęba?!
Żartuję, by ukryć niezadowolenie z tak krótkiej kolejki: "całe szczęście, że tylko Pan, bo na karmienie muszę wrócić" :)
Na co miły Pan: "przepuściłbym Panią..." 
Coooo?!?!?!
Też mi się żarcik udał ! 
W żadnym razie, przecież mam czas!! :P
Nie mogę się na to zgodzić! 
W żadnym wypadku...
"... ale już mnie znieczuliła, bo kanałowe będzie" - kończy mój sąsiad po lewej zrezygnowany, a ja...
JUPI ! ! !
Kanałowe :D:D:D 
No, nie powiodło się gościowi!
Ale mi...
To na której to stronie skończyłam ? :)

Po kilku minutach wchodzi do przychodni ojciec z synem.
Zdradzają się, że są umówieni bez godziny, gdy tymczasem mnie lektura tak wciągnęła, że zapomniałam już na co czekam. Ale przecież uprzejmości nigdy za wiele. Idźże chłopie z tym dzieciakiem, miejcie to już za sobą! Ja mam czas :D 

W końcu przychodzi pora i na mnie.
"Dzień dobry, przyszłam sobie odpocząć" - zaczynam już od drzwi. Widzę na twarzach lekkie zdziwienie, więc kontynuuję: "w domu dwójka dzieci do lat 2 to sobie tu chociaż w spokoju radia posłucham, czekając książkę poczytam...".
Pani Doktor spieszy z usprawiedliwieniem "Oj, aż tak długo Pani nie czekała".
"Nie długo?! Za krótko! Pani kochana! Nawet rozdziału nie skończyłam!!+.
Zapraszają mnie na fotel, a tam pozycja leżąca, więc stwierdzam, że taki wypoczynek to już gruba przesada, a przede wszystkim duże ryzyko, że zasnę na fotelu :D Adaś ostatnio mnie nie rozpieszcza... Jeszcze kilka nocy tych spacerów a: a) przebranie na Halloween nie będzie konieczne i nawet makijaż zbędny, b) zasilę reprezentację chodziarek na kolejnych Igrzyskach Olimpijskich, c) oszaleję z niewyspania!
Rozsiadam się wygodnie w fotelu, zamykam oczy i...
Pełny relaks.
Z radia dobiegają mnie francuskie (serio!!) przeboje, przez zamknięte powieki przebija jasne, ciepłe światło... Jest ciepło, spokojnie, nikt nie woła "mamo" ani "łełełełeee".
Sielanka!
I tylko wiertło świdrujące mi właśnie dziurę prawie do mózgu przypomina mi co jakiś czas, że to nie szum morza na Francuskiej Riwierze skąpanej w słońcu, a gabinet dentystyczny z "opalającą mnie" właśnie lampą zabiegową. 
Jeszcze tylko dwie fale, tfuuu, dwa "dziubnięcia borowidełka" i kończą się moje "wakacje".
"Już? Tak szybko?" - pytam zaskoczona.
"A co, chciała Pani dłużej?".
Czy ja wiem? :P
Za borowanie to może już podziękuję, ale fotel całkiem wygodny...
Przy utwardzaniu plomby całkiem na serio byłam już bliska drzemki :)
"No to wszystko już mamy z głowy" - oznajmia radośnie Pani Doktor.
Nieeeeeeee...
Niemożliwe!
I gdzie ja się teraz będę zapisywać!
Chyba tylko do ginekologa, ale wątpię, by nie wzbudziły podejrzeń cotygodniowe wizyty... :P

Wygląda na to, że aby zachować rozkład moich relaksacyjnych wyjść nie pozostaje mi nic innego jak jeść orzechy...
...w łupinach :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz