czwartek, 20 lipca 2017

Ile w niej ze mnie!!

Dzisiejszy wpis został zainspirowany pewnym zakurzonym albumem ze zdjęciami.
Tyle wspomnień na kilku zaledwie kartach ;)
Przedszkolne bale przebierańców, komunia, obozy harcerskie... całe moje dzieciństwo i młodość w obrazkach. W albumie były również fotografie z momentów, których nie mogę pamiętać, a jednak jestem w stanie je sobie przypomnieć...
Jak to możliwe?
Spoglądam na podniszczone, czarno-białe zdjęcie mnie sprzed blisko 30 lat (fotografia wykonana 11 stycznia 1988) i widzę... Pyzkę! Takie samo zdjęcie (choć w kolorze) pstryknęłam jej dwa miesiące temu :)

Nie tylko rodzinny album pokazuje, że "jaka matka, taka córka" ;P

Po 'internetach' od lat krążą artykuły, które regularnie zalewają media społecznościowe, głoszące, że inteligencję dziedziczy się po matce :)
Czyli jeden 'pewniak' już jest :P

Hehe...

A tak serio...
Co Pyzka ma ode mnie, po mnie czy ze mnie??

*
Pierwszą rzeczą, która rzuciła nam się w oczy zaraz po jej urodzeniu był nosek...
MÓJ nosek :)
Miałam nadzieję, że tak właśnie będzie, bo, obiektywnie rzecz ujmując, mój jest ładniejszy :P
Z radością zarejestrowaliśmy zatem fakt, że ma mamusiny, zadarty kinolek.
Żeby nie było, że Pan Mąż nieładny... On ma za to ładniejsze oczy, więc obdzieliliśmy ją tak, by dostała wszystko, co najlepsze!

*
Podobnie jak ja, nasza córka jest wyjątkowo ostrożna. 
Jestem cykorem, przyznaję się bez bicia!
Nie dla mnie sporty ekstremalne, a w zasadzie żadne... Boję się nawet jazdy na łyżwach. Tak, próbowałam! Nawet jechałam do przodu ;) Wszystko poszło dobrze dopóki nie zaliczyłam wywrotki - wówczas moja wyobraźnia roztoczyła przede mną wizję odciętych palców przez innego amatora ślizgawki. Na tym skończyła się moja kariera łyżwiarska. 
Pyzka jazdy na łyżwach jeszcze nie próbowała, za to jeździła już na taczce, rowerem biegowym czy z dziadkami na skuterze (czyt. siedziała na motocyklu). Za każdym razem podchodzi jednak do tego typu doświadczeń ze sporą rezerwą. Nie wspomnę już o zwyczajnych spacerach, gdy na naszej trasie spotykamy auta. Owszem, wyczulaliśmy Pyzkę na pojazdy na naszych leśnych i polnych drogach, bo brak tu chodników, a o wariatów nietrudno, jednak nie wiem skąd w niej aż tyle paniki... Gdy widzi auto na drodze ucieka na pobocze w takim tempie, że trudno ją dojrzeć!

*
Już od baaardzo dawna wiem, że, tak jak ja, Pyzka jest 'czyściochem'. 
Co to znaczy? Czy się nie brudzi?! 
Owszem, brudzi się jak każde dziecko, przy czym brud na rękach to ZŁO!
Nie ma w prawdzie różnicy czy to jedzenie czy piach, ale z piachu czasem jeszcze wytrzepie się sama, za to żywność rozmazana na rączkach skutkuje nagłym wołaniem o pomoc i kilometrami zużytych papierowych ręczników.
Ja gdy byłam mała: "- Z czym chcesz kanapkę ? - Z dżemem, ale mnie nakarm" ;D

Podobnie rzecz ma się z bałaganem na stoliku podczas posiłków... Ani jedna kropla zupy czy okruszek nie mogą pozostawać na blacie poza talerzem. Pyzka wskazuje kolejne kawałki bułki by je czym prędzej posprzątać... Nie ma mowy o jakimś "zamiataniu pod obrus". Ma być porządek! :D

*
Dziś przy śniadaniu kolejny raz Pyzka rozkładała kanapki na czynniki pierwsze, zjadając osobno ser, potem szynkę, dalej zlizując/zeskrobując palcem masło, a dopiero na końcu bułkę :D (bałagan na talerzu nie jest żadnym problemem).
Zamiłowanie do masełka, którym delektowała się osobno, brudząc przy tym całe pulchne rączki, było również moją cechą szczególną, gdy byłam w jej wieku. Ponoć trzeba było chować przede mną masło na wyższych półkach, bym nie opędzlowała całej kostki! Niesamowite, bo teraz smaruję tak cienko, że prawie nie widać ;)

*
To, że woli kluski, kartofelki, makarony, placuszki, naleśniki także ma ze mnie, bo Pan Mąż posiłkiem bez mięsa zdecydowanie pogardza :)
Widać, już gdy była malutka i na samym mleku, ja podświadomie widziałam w niej amatorkę kluchów - określenie "Pyzka" pasuje do niej idealnie :P
Chociaż, chociaż...
...mogłabym też nazywać ją "buła"...

     

<3 <3 <3

PS. 
Ciekawe, jak bardzo mamusiny będzie Adasiek :P 
Póki co, podobnie jak siostra, ma mój nos...
...a charakterek to raczej po tatusiu, bo ja byłam grzecznym dzieckiem :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz