środa, 17 maja 2017

Dążenie do stanu gotowości

Spotkanie z Adaśkiem zbliża się wielkimi krokami, a ja...
Nadal w proszku :(
Ostatnio jednak coś jakby drgnęło w kierunku przygotowań na nowego członka rodziny...
Pan Mąż z pomocą Dziadka złożyli łóżeczko i tym sposobem pokój dziecięcy uzyskał status 'gotowego' :D W prawdzie dwie deski przewijaka nadal czekają na poskręcanie i zamontowanie w miejscu docelowym, ale kto by się drobiazgami przejmował! (edit:wczorajszego wieczora ogarnęłam przewijak własnymi siłami = jestem bohaterem w moim domu :D)
Najważniejsze, że dekoracje są na miejscu :P



Wózek odgruzowany po Aśce, doczekał się w końcu odświeżenia...
Leżaczek natomiast pokrywa wciąż, niewielka bo niewielka, ale jednak, warstwa kurzu ;/

Są też jednak pewne sukcesy, nie wszystkie moje, ale grunt to dobra organizacja pracy :P
Dzięki Babci mamy gotową, wypraną, wyprasowaną i pachnącą wyprawkę :) Poza kilkoma drobiazgami, które Pyzka musiała testować na sobie, przez co kwalifikują się do kolejnego prania, w temacie ubranek i becików wszystko gotowe.

Udało mi się odnaleźć fotelik samochodowy i wkładkę do niego. Czemu to sukces? Bo tyle osób wiozło nasz dobytek z Francji w kilku turach, że trudno było mi wymyślić gdzie też mogła się podziać owa wkładka. Teraz leży sobie spokojnie wyprana w szafie i mam nadzieję już jej nie zgubić :P Jeśli zaś chodzi o sam fotelik to w związku z tym, że jest "używany", bo przecież woziliśmy w nim Pyzkę, musiał przejść ponowną kontrolę i serię crash testów cobyśmy wszyscy mieli pewność, że nowy członek rodziny bezpiecznie dotrze do domu :) Poniżej dokumentacja zdjęciowa potwierdzająca dobry stan techniczny fotela ...

15-kilogramowa dama z ;powodzeniem się w nim wybujała :P
Szpitalne torby spakowane, choć nadal nie mam pewności czy zawierają wszystko to czego potrzebuję. Grunt, że mam je na oczach, bo ich brak napawał mnie największym przerażeniem. Niby miałam czas, aż do dnia gdy lekarz powiedział "powodzenia", a ja zorientowałam się, że bagaży brak!

Sama nie wiem, co jeszcze powinnam ogarnąć?
Wydawało mi się, że skoro to "powtórka z rozrywki" to jestem wyluzowana, wszystko wiem, znam, radę sobie dam itd. A tymczasem załącza mi się właśnie tryb paniki...

Na szczęście Pyzka ma głowę na karku... Mentalnie sposobi się do bycia starszą siostrą i wygląda na to, że będzie dla nas dużą pomocą :D Wszystkie lalki już poprzewijała, wykarmiła i ululała, a w wolnej chwili bawi się z brzuchem, żeby umilić młodemu czas oczekiwania na poród.


Nie zapomina także o czytaniu... Zarówno do brzucha, jak i "o jego zawartości" :P



Dobrze, że tak poważnie podeszła do sprawy ;)
Przynajmniej jedno z nas będzie mogło dogadać się z "dzidziuchem", jak go ostatnio pieszczotliwie nazywa nasza mała słowotwórczyni <3

Odliczanie rozpoczęte, a poczucie upragnionego stanu gotowości i spokoju ducha... no cóż... pewnie nie nadejdzie i będę musiała z tym żyć ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz