W połowie listopada świętowaliśmy w mieście debiut nowego rocznika regionalnego wina, Cotes du Rhone. Miasto dba jednak nie tylko o amatorów wina :) Skoro już na placu zegarowym stanął olbrzymi, zajmujący niemal całą powierzchnię placu, namiot jego obecność wykorzystano w 100 %. Już w kolejny weekend można było popróbować w nim specjałów, z których słynie francuska kuchnia.
Market regionalny, zwany też rynkiem smakoszy to swego rodzaju święto producentów wszelkiej maści francuskich frykasów, należących do sieci "Bienvenue a la Ferme" (witajcie na farmie), która potwierdza wysoką jakość ich produktów. Imprezy takie jak ta są zatem doskonałą okazją by poszerzać swe kulinarne horyzonty od najlepszej możliwej strony ;)
Gastronomia francuska cieszy się wspaniałą renomą daleko poza granicami Francji, a Prowansja z jej delikatesami nie jest tu wyjątkiem. Nietrudno stwierdzić, że przyjemność jedzenia i stylu życia łączą się tu, stając się nierozerwalną całością. Z pewnością ogromny wpływ na to ma bogactwo
i różnorodność produktów lokalnych.
Podczas "Rynku Smakoszy" mieszkańcy miasta mogli skosztować specjałów z całej Francji. Na 46 stoiskach rozlokowanych w namiocie spróbować można było m.in. produktów
pszczelich, kaczek oraz gęsi hodowlanych (głównie foie gras), wędlin (oraz wędlin z foie gras oczywiście), a także, jak na francuskie wyroby przystało, sera i wina ;) Oczywiście były też ekologiczne warzywa, owoce oraz słodycze takie jak nugat. Nie zabrakło też kasztanów i ślimaków...
Nie mogłam się zdecydować czego chciałabym spróbować. Niektórych potraw się bałam, inne intrygowały mnie wyglądem, ale odstraszały zapachem ;) W końcu, po przespacerowaniu się po całym markecie zdecydowaliśmy się spróbować...
Sera z truflami :D
Nie ma zdjęć...
A to dlatego, że tak delektowaliśmy się jego smakiem, że zapomnieliśmy o całym świecie.
Niebo w gębie!
Ślinka cieknie mi na samą myśl...
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zaznam takiej rozkoszy podniebienia!
Poza truflowym serem skosztowaliśmy także grzanego soku jabłkowego z przyprawami. Ciekawy przysmak, okazało się jednak, że jest doprawiony tak mocno, że z każdym kolejnym łykiem wypalał moje kubki smakowe. Iście szatańskie połączenie przypraw, w których skład wchodził m.in. cynamon, imbir oraz pieprz skutecznie uzmysłowiło mi, że wcale nie jestem spragniona. Rozgrzałam się natomiast do czerwoności i mimo chłodnego wieczoru omal nie spłonęła mi twarz :P
To tyle jeśli chodzi o konsumpcję podczas spaceru, a jednak to nie koniec kulinarnych doznań...
Podczas "zwiedzania" Pan Mąż degustował kilka rodzajów regionalnych kiełbas. Jedna z nich (zdaje się, że taka z dodatkiem foie gras) tak bardzo przypadła mu do gustu, że postanowił zabrać ze sobą kawałek do domu. Zachwycony swym zakupem zażyczył sobie nawet zaserwowania tego frykasu na wieczornym spotkaniu z meksykańskimi przyjaciółmi. Niestety, sam zapach kiełbasy dyskwalifikował ją w moich oczach nawet przed dotykaniem... Pan Mąż zdany był zatem sam na siebie... Jak się okazało nie tylko w przygotowaniu przekąski. Owy specjał miał tak intensywny aromat i tak oryginalny smak, że zaproszeni przez nas goście poprosili, by zabrać go ze stołu :D
Takimi to specjałami się tu ludzie zajadają...
PS.
Foie gras to pasztet, tradycyjna potrawa kuchni francuskiej, produkowany ze stłuszczonych wątróbek kaczych i gęsich. Nic w tym strasznego, poza słowem "stłuszczony", bo oznacza to tyle, że dla uzyskania tego osobliwego "delikatesu" ptaki patologicznie tuczy się w okrutny sposób. Nie dość, że trzymane są w ciasnych klatkach bez możliwości ruchu, nie dość, że karmi się je natłuszczoną kukurydzą, dla osiągnięcia pożądanego efektu, to jeszcze pokarm ten wtłacza się im na siłę w gigantycznych ilościach (blisko 2 kg na dobę!). Sami przyznacie, że to barbarzyństwo! W Polsce taki sposób hodowli jest zabroniony i nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem.
Jem jajka od wybieganych kurek i liczę też na to, że świnka, którą mam na kanapce (choć bardzo rzadko) miała dobre życie. Nie
rozmyślam zwykle długo nad zawartością talerza czy wcześniejszym życiem
stworzenia lub rośliny, którą zamierzam skonsumować, ale wiedza nt. foie gras raz na zawsze wykreśliła to danie z mojego menu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz