czwartek, 17 marca 2016

Wyrodne macierzyństwo

MATKA...
Dobra czy zła?
Opiekuńcza czy nad-... ?
Rozsądna?
Czy w może wyrodna?

A może żadne z powyższych?
Lub z każdego po trochu?

Ile ludzi tyle opinii... o każdej z matek!
Wygłaszanych oczywiście prosto w nos, bo każdy wie lepiej, każdy się zna i rości sobie prawo do oceniania innych!
A wiecie co?
Guzik mnie to obchodzi!
Moje dziecko - MOJE decyzje...
I dalej : Twoje dziecko - Twoje decyzje!

I tak od samego poczęcia!!!
Czy chcę mieć dzieci czy nie?
MOJA SPRAWA! 

Czy zapłodnienie naturalne, czy też in-vitro?
MOJA SPRAWA!
(in-vitro to nie "po Bożemu"? Nie życzę Ci by ktokolwiek z Twoich bliskich zmagał się z problemem niepłodności!!!)

Czy zechcę pracować w ciąży, czy siedzieć w domu na L4?
MOJA SPRAWA!

Czy urodzę ze znieczuleniem, czy bez?
Czy urodzę naturalnie, czy nie?
Czy będę karmić piersią, czy nie?
Czy będę spać z dzieckiem w jednym łóżku, czy nie?
Czy, czy, czy...
MOJA SPRAWA!!!!!!!!!

Tak, każdego indywidualna sprawa!
Wkurza mnie, że ludzie wchodzą innym z butami w życie!
Jak mają 'zaciążać', rodzić i wychowywać!
Ogólnie - ŻYĆ...
Piszę jednak o macierzyństwie, bo teraz to ten temat jest u mnie 'na czasie'...

A czemu wyrodne macierzyństwo?
Bo jeśli rodzisz przez cesarskie cięcie, to "nie kochasz swojego dziecka" itd., itp.
Bo jeśli nie karmisz piersią,  to "nie kochasz swojego dziecka"....
Bo jeśli nie śpicie w jednym łóżku to...sami wiecie co!
Paranoja!

Zdaje się, że, przynajmniej częściowo, ja też zdaniem niektórych jestem matką wyrodną...
Pyza śpi sama, od urodzenia... Zgroza!!!
Bez maminego cyca, bez przytulenia, bez chuchania jej prosto w nos...
A jakby tego było mało... nie wyparzam, ubranek nie gotuję, proszków dziecinnych nie kupuję, coraz rzadziej cokolwiek prasuję, podłogi co rano nie froteruję (po co? sama to zrobi jak wstanie!)... Jednym słowem koszmar!
Umyślnie!!! ryzykuję jej zdrowiem i życiem na każdym kroku...
Ale to odporna babka i nic się nie daje!
Dwoję się i troję, by jej zaszkodzić... kąpię w za ciepłej wodzie, kładę spać w za zimnym pokoju, podaję za gęstą kaszę, nie lamentuję, prowadzam do żłobka pełnego dzieci z zarazkami ! (na litość boską!!!, po co? przecież nie pracuję, jestem w domu, więc po co jej żłobek?!), nie robię płukania żołądka, gdy napije się wody z wanny, nie miksuję posiłków na papkę (od zawsze!), a je warzywa od 4,5 miesiąca życia (to również 'przestępstwo' - za wcześnie!), a ona nic!
Żyje i do tego ma się dobrze!!!
I uwierzcie mi, całkiem pogodne i grzeczne z niej dziecko!
Mimo 'pustki', 'strachu', 'tęsknoty' i 'samotności' śpi we własnym łóżku jak mały susełek...
Mimo takiej, a nie innej formy posiłków w niewygotowanych naczyniach pałaszuje aż jej się uszy trzęsą! 
I choć oblizała już całą podłogę w domu, dywan w żłobku, moje kapcie i szybę od balkonu JEST ZDROWA I PEŁNA ENERGII (może ja też powinnam lizać podłogę, by mieć więcej siły?).
Daje radę!
Nie pomyślcie, że cieszy mnie i napawa dumą, że Pyzka smakuje moich kapci czy innych siedlisk brudu i zarazków :) Gdy tylko to możliwe ograniczam jej te przyjemności... ale sami dobrze wiecie, że nie można być wszędzie na raz! i pewne rzeczy są nieuniknione...
A skoro już się stało, to się nie odstanie... stąd też dokumentacja fotograficzna :) by na zawsze była pamiątka jaki z niej był gagatek a ze mnie marna matka, że nie dopilnowała...
...i dziecko kurze rękawem ściera...
....podłogę pod łóżkiem froteruje...
...i nogę od stołu oblizuje :)
 

Nie oceniam...
Jeśli ktoś śpi ze swoim dzieckiem - na zdrowie!
Prasuje - podziwiam! bo ja nie znoszę!
Karmi piersią do Pierwszej Komunii Świętej - smacznego! // Nie karmi wcale - też dobrze!
Każdy ma swój pomysł na macierzyństwo!
Mój pomysł na bycie mamą to nie dać się zwariować!
Choć czasem serce mi staje z przerażenia, gdy słyszę charakterystyczne stuknięcie, oznaczające stłuczkę główki mojej latorośli z podłogą/nogą od stołu/klockiem czy ścianą (turla się jak oszalała!) z uśmiechem na ustach biję brawo śpiewając jednocześnie przebój wszystkich kibiców "Nic się nie stało" :D
Drogie Mamy, które mnie czytacie...
...obecne i przyszłe...
Nie dajcie się!
Róbcie tak, jak podpowiada Wam serce i rozum :) , a nie "wszyscy święci". 
Flaki się przewracają, od czytania niektórych "mądrości" na stronach poświęconych macierzyństwu i tematom pokrewnym! Próby porady kończą się wylaniem wiadra pomyj na jedną czy drugą, Bogu ducha winną, niedoświadczoną i zagubioną czasem mamę :(
I chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że najwięcej przykrych słów pada ze strony innych mam... Z pewnością perfekcyjnych w każdym calu, bo jak inaczej śmiałyby oceniać innych?!
AAaaaaaaaaaaaaaaa...
Chrzanić to!!!
Olać je!!!
To Wy znacie najlepiej siebie i Wasze dzieci!

Tu gdzie teraz jestem zdaje się, że tak właśnie funkcjonują mamy :) Wspierają się, doradzają, ale nie oceniają! Żadna nie powie drugiej, że źle wybrała sposób porodu, karmienia czy odzieży.... Czegokolwiek! Z jednej strony to ich ciągłe "-sawa? - sawa" (pisownia ze słuchu :) ) mnie wkurza, bo czasem "sawa pa", a tego nie wypada powiedzieć... Z drugiej jednak, każdy ma swoje życie i drugiemu nic do tego!

Wymiana doświadczeń i dobrych rad - TAK!
Wystawianie ocen i przypinanie łatek - NIE, NIE i jeszcze raz NIE!!!
PS.
Jeśli o mnie chodzi...
Szczęśliwie, póki co!, nikt mnie nie oceniał, nie wybierał za mnie i nie przypiął mi żadnej łatki... choć po tym wpisie może się to zmienić! :P

Wpis powstał w przypływie emocji po przeczytaniu kolejnego (wcale niezłego) artykułu w sieci i zamieszczonych pod nim komentarzy w tonie o jakim właśnie piszę, czyli 'wyrodna matka', 'nie kocha swojego dziecka' itd. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz