...całe szczęście, że bez miodu...
Jeszcze tego by brakowało!!
O czym mowa?
Pozostając w macierzyńskich klimatach dzisiejszy post poświęcę cyckom!
Zasmuci się jednak ten, kto liczy na fotorelację do tego posta :P
Po wielomiesięcznej obserwacji podejścia do tematu w Polsce i tu, we Francji, po rozmowach ze znajomymi, przeczytaniu wielu artykułów i jeszcze większej ilości samych nagłówków, które skutecznie odstraszyły mnie do zapoznania się z zawartością tego co pod nimi postanowiłam i ja uzewnętrznić moje refleksje na temat cycków...
A konkretniej karmienia piersią.
Post ten będzie więc zbiorem myśli mych przeróżnych :)
***
Polska...
Terror laktacyjny...
Jak wiele razy widziałam to hasło w sieci?
Zbyt wiele!
Zewsząd atakują mnie artykuły jak to karmienie piersią jest fantastyczne, zdrowe, wspaniałe, budujące więź etc., etc.
Wcale tego nie neguję!
Niechże i takie będzie...
Każdorazowo jednak przy takich hasłach mamy niekarmiące piersią odżegnywane są od czci i wiary jak mogą tak krzywdzić swoje dzieci itp. itd.
No i jak pisałam ostatnio: szlag mnie trafia gdy to widzę!
I znów to matki matkom gotują taki los!
:
Jesteś matką?
Masz karmić piersią!
Koniec i kropka!!!
Aaaaaa.... i nie zapomnij: najlepiej do 18-ego roku życia!
W końcu Twoje mleko to najlepsze co możesz dać dziecku!!!
A może sama o tym zdecyduję?
Nic z tych rzeczy!!!
Cały świat wie lepiej....
:
Nie masz mleka?!
Niemożliwe!!! Każda ma...
Zrób coś z tym!
Pompuj się laktatorem, przywiąż dziecko do cycka i myśl pozytywnie! koniecznie! to ostatnie ma największe znaczenie!!
Mleko się pojawi! Nie pękaj...
Popękane brodawki?
Zapalenie?
Zatkany kanał mlekowy?
Boli? Piecze? Swędzi?
Nie pie***ol... że się tak ordynarnie wyrażę!
Jesteś matką?
To nie czujesz bólu, zmęczenia etc. ...
Przecież robisz to dla swojego ukochanego dziecka!
Tak czy nie??
:
Dziecko nie chce ssać?
Próbuj...
Próbuj bez końca, a w międzyczasie j.w. ...pompuj, odciągaj, myśl pozytywnie....
Zapalenie, pieczenie, ból...
...nie myśl o tym...
Ku chwale Ojczyzny!, bo musisz wykarmić tym co najlepsze kolejnego wspaniałego, małego Polaka...
Tak, Ty - Matka Polka...
Żadna Basia, Kasia czy Marysia...
Teraz jesteś Matką!
Aaaaaaaaaa......
Głowa mi puchnie gdy to widzę czy słyszę!
W nawiązaniu do poprzedniego wpisu: MOJE CYCKI - MOJA SPRAWA...
Cóż, mleko mamy jest zdrowe, ale zdrowie psychiczne mamy także jest ważne! W myśl zasady: szczęśliwa mama - szczęśliwe dziecko! Czasem po prostu się nie da, a czasem człowiek zwyczajnie nie chce! i nikomu nic do tego...
Nie ludziom oceniać i mierzyć czy i jakiej krzywdy doznaje dziecko karmione sztucznie...
Ile dzieci karmiony piersią choruje tak czy siak?
A ile tych karmionych sztucznie jest zdrowych, mimo braku tego całego dobra z maminej piersi?
Dajcie mamom decydować co jest najlepsze dla nich i dla ich dzieci...
***
Francja...
Dzień dobry, czy chce Pani karmić piersią?
- tak zaczęły się moje zajęcia na szkole rodzenia poświęcone karmieniu dziecka...
CZY CHCESZ KARMIĆ PIERSIĄ?
Myślałam, że się przesłyszałam...
Po tym co słyszałam od koleżanek w Polsce, czytałam w sieci itd. byłam w szoku...
To można nie chcieć?!
Zdaje się, że trzeba...że musisz!
To można nie chcieć?!
Zdaje się, że trzeba...że musisz!
Ano, okazuje się, że tu nic nie muszę...
Mogę :)
Ale jeśli nie chcesz nikt nie powie Ci, że będziesz się za to smażyć w piekle!!!
Mogę :)
Ale jeśli nie chcesz nikt nie powie Ci, że będziesz się za to smażyć w piekle!!!
A potem już lekcja toczy się normalnie...
...czyli w zależności od tego jaką formę karmienia przyszła mama wybiera "uczą ją" tego co będzie jej potrzebne!
Bez osądzania, oceniania, namawiania...
***
Francja...
Dzień dobry, jestem położną, przyszłam pomóc... Czy chce Pani karmić piersią?
- tak powitała mnie położna w szpitalu w pierwszej dobie życia Pyzki!
CZY CHCESZ KARMIĆ PIERSIĄ?
Jak wyżej....nic nie musisz, wybierasz sama...
Urlop macierzyński we Francji trwa zaledwie 4 miesiące, a po nich znakomita większość mam wraca do pracy. Zapewne to jeden z powodów, dla których wiele tutejszych mam wybiera sztuczne karmienie. Tych jednak, które robią to z innych pobudek, czy chociażby z własnej wygody nie neguje się na każdym kroku!
***
Polska...
- Karmisz jeszcze?
- Jak to czy karmię? Od samego początku... przecież moje dziecko nie żyje energią słoneczną!!!
Ile z Was chciałoby tak odpowiedzieć na raz po raz słyszane pytanie "Karmisz?".
Czy naprawdę spotkana na ulicy sąsiadka nie ma innych pytań?
Czy z mamą można rozmawiać tylko o zupach i kupach??
No i oczywiście o karmieniu piersią?
I skąd do cholery ta fascynacja cudzymi (moimi) cyckami?!
Czy z mamą można rozmawiać tylko o zupach i kupach??
No i oczywiście o karmieniu piersią?
I skąd do cholery ta fascynacja cudzymi (moimi) cyckami?!
I dlaczego cały świat to obchodzi?
Jak już wiele razy pisałam : MOJA SPRAWA!!!
CYCKI - osobny byt!
- Jak tam mała? Karmisz jeszcze?
- Dziękuję, dobrze :) Cycki też świetnie!!
(o nic poza tym nikt nie zapyta... Jak się czujesz? Co słychać? Bo przecież poza karmieniem piersią na pewno NIC!)
!!!
***
Świat...
Myślałam, że tylko u nas, w Polsce, walka o karmienie w miejscach publicznych tolerowane przez społeczeństwo na równi z jedzeniem batonika na parkowej ławce jest tak zagorzała...
Ostatnio jednak moje zagraniczne koleżanki w przeróżnych językach również udostępniały, jedna przez drugą, filmiki i artykuły traktujące o tym jak naturalna to sprawa i że nikogo nie powinno gorszyć karmienie w miejscu publicznym. Wygląda więc na to, że to temat światowy :)
Tu we Francji nie obserwuję jednak tego zjawiska...
Nikt nigdzie nie przekonuje jakie to naturalne ani też żadna matka nie karmi na środku ulicy, wystawiając na widok publiczny swój obfity, mleczny biust.
I całe szczęście!
To oczywiście moje zdanie...
Ja tej całej walki o karmienie na środku ulicy nie rozumiem.
Owszem, sprawa naturalna, dziecko jest głodne i należy je nakarmić...
Owszem, nic w tym obrzydliwego...
Osobiście jednak uważam tą sferę macierzyństwa za dość intymną! W związku z tym ciekawskie spojrzenia ludzi wokół nie wpływają zbyt dobrze na moje samopoczucie...
Robię to, gdy nie mam wyjścia! I tylko wtedy, bo sytuacje te są dla mnie totalnie niekomfortowe.
A i wówczas staram się o zapewnienie nam obu wygody, spokoju i ochrony przed ciekawskimi spojrzeniami.
Uwielbiam argument, że to sama natura itd.
jak dla mnie: skoro tak to... tak wiele jest naturalnych, fizjologicznych czynności, których nie robimy na widoku publicznym, a moglibyśmy :)
Do dzieła!
I drugi mój ulubiony: sami swoi!
Bo miejsca publiczne swoją drogą, a rodzinny obiad czy inne spotkanie w gronie najbliższych to przecież "inna bajka"...
No właśnie akurat dla mnie nie!
Przeżyłam tyle lat bez prezentowania "moich wdzięków w całej okazałości" znakomitej większości mojej rodziny i znajomych i macierzyństwo tego nie zmieni :P
To moje zdanie i koniec kropka.
(jednak w myśl zasady "moja sprawa" nie ma takiej opcji bym powiedziała jakiejkolwiek karmiącej mamie, żen ie powinna tego robić, bo mi się to nie podoba! ).
Moja odpowiedź na ten argument jest taka sama jak powyżej.
Skoro w najbliższym gronie nie ma tajemnic, miejsca na intymność, czy pewną prywatność to może drugie dziecko poczniemy przy Was?
A może poród rodzinny?
Co Ty na to, wujku? babciu? :P
***
Francja? Świat?
I na koniec z cyklu "i tak powiem":)
Choć w zasadzie cały ten wpis jest taki :P
To jednak ta ostatnia sprawa miała się tu nie pojawić...
A dlaczego?
Bo tyczy się muzułmanów. I moim najbliżsi, gdy dowiedzieli się, że chcę o tym napisać odradzili mi to szczerze. Jestem im bardzo wdzięczna za troskę, nie sądzę jednak, bym ściągnęła na siebie tym tekstem jakieś nieszczęście.
Nie mam zamiaru w żaden sposób nikogo obrazić czy urazić.
Nie to jest moją intencją.
Kieruje mną ciekawość i niewiedza...
Liczę na to, że może znajdzie się ktośkolwiek mądry kto mnie oświeci i wówczas nie będę już taka zdziwiona.
Otóż, zdarza mi się i tu, we Francji, widzieć mamy karmiące piersią... i nieodmiennie zadziwia mnie i zastanawia fakt tegoż "procederu" u kobiet od stóp do głów zakrytych chustami i długimi sukniami. Po prostu nie rozumiem... muszą być szczelnie zakryte, a jednak mogą być odkryte?
I to w tak newralgicznym, zdawałoby się, miejscu?
Kto mi wytłumaczy...?
DlaCzemu? :)
***
Ufff...
w końcu to "powiedziałam" :)
I to by było na tyle moich mlecznych wynurzeń :P
A teraz Ja, Pyzka i 'Panie Cycki' idziemy na spacer uczcić pierwszy dzień wiosny (17 st.C!!) !
Miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz