środa, 23 marca 2016

A nie mówiłam...

Niespełna 3 tygodnie temu donosiłam Wam tu radośnie o Panu "naprawcy" wchodzącym przez balkon co to miał naprawić dach? czy cokolwiek co było zepsute by woda do domu nam nie płynęła. 

Niestety, moje przewidywania okazały się słuszne :(
Choć w sumie... "ja wiedziałam, że tak będzie".
Niestety!
Przecież słyszałam, że nic nie słyszałam...że nikt nic nie naprawiał!

Na efekty tych działań, a raczej ich braku, nie trzeba było długo czekać. 

I scenariusz się powtarza:
Zaczyna padać w nocy...
Rano w szparach między podłogą a ścianą widać wilgoć (mamy "czujnik" w postaci proszku do pieczenia, który to zabezpiecza? - o tym też niebawem - nas przed mrówkami, a więc łatwo zauważyć, gdy zaczyna się rozpływać :P ). 
Po kilku kolejnych godzinach regularnych opadów (już o tym wspominałam - tu jest system 0-1 - jak słońce to w pełni, a jak deszcz to jak z cebra) wilgoć "przesuwa się" w stronę drzwi balkonowych. Gdy długość mokrej szpary osiąga jakiś metr dzwonimy do właścicieli mieszkania.

I znów to samo...
Wysyłamy zdjęcia (co za bezsens! co to pomoże?)...
Oni to zgłaszają, odpisują że zgłosili ;) , przesyłają maila od agencji po francusku!!! :D uwielbiam!!!
I oczywiście mamy czekać....bomba!   

Teraz będzie zabawniej :)
Do tej pory po każdym zgłoszeniu przyjeżdżała ta sama ekipa wzywana przez tą samą agencję nieruchomości, która zajmuje się rezydencją. Tak samo nic nie robili i tak samo woda leciała. Teraz zmieniła się agencja, więc zmieni się zapewne także ekipa "naprawców" :P 
Ciekawe czy coś naprawią?! albo zepsują? i trzeba będzie szukać nowego wycieku...za lodówką albo nie-wiadomo-gdzie....
Ciekawe też kiedy przyjdą, bo to zawsze niespodzianka! 
Oby nie wtedy, gdy będę z mamą w polskim domu ozdabiać mazurki!!!!

Zdaje się, że największy problem tych biednych "naprawców" (no bo przecież nie nazwę ich fachowcami :P) jest taki, że oni nie rozumieją czemu mają naprawiać dach skoro woda pokazuje się na podłodze a nie na suficie. 
Ehhh...
Biedactwa!
8765432156728394 - tyle razy tłumaczyliśmy już, że na ścianie jest płyta i dlatego nie widać wody lecącej z sufitu, bo podcieka pod płytę i dopiero na podłodze się pokazuje, ale to chyba za trudne na ich małe rozumki :(
Trudno!
W sumie to jeszcze tylko z miesiąc będzie to moim zmartwieniem, bo:
1. zaczną się same słoneczne dni i na deszcz nie będzie raczej szans
2. będą takie upały, że woda - basen w mieszkaniu będzie dla Pyzki jak zbawienie :P

Trzymajcie zatem kciuki by najbliższy miesiąc oszczędny był z opadami :)
...bo po tylu próbach "naprawców" na naprwę raczej nie liczę :P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz