Mojej codziennej stylówie, o czym wspominałam tu nie tak dawno i nie raz (dokładniej tutaj i tutaj :) daleko do doskonałości. Nie jest mi z tym niewygodnie, o nie! Wręcz przeciwnie :) Do biegów po schodach w górę i w dół po sto razy dziennie najwygodniejsze są przecież dresy, a długie paznokcie jak z reklamy najlepszego kleju do tipsów też marnie sprawdzają się przy obsłudze małego, różowego, zafajdanego tyłka...
Czasem jednak każda z nas lubi się 'wystroić', albo choć wyglądać "jak człowiek" :P Czasem też bywają po temu szczególne sposobności :)
Dwa miesiące temu mieliśmy przyjemność uczestniczyć w uroczystości Zaślubin (boxa zobaczycie tutaj ;) ). W części pierwszej poświęconej 'chwilom wolności' z rozmarzeniem wspominałam wizytę u fryzjera z tej okazji. Na tym jednak nie koniec mojej 'rozpusty'. Tak! Uczesałam włosy, zorganizowałam niezłą kieckę, znośnie maskującą (przynajmniej w moim lustrze :P) pociążowe i pochipsowe, nie oszukujmy się!, mankamenty urody, a także pomalowałam paznokcie!
Absolutny wypas :P
Tak, tak kochani.
Paznokcie pomalowałam bowiem nie sama, a zrobiła to dla mnie moja koleżanka z sąsiedztwa ;)
Umówiłyśmy się, że przyjadę, gdy tylko dzieci pójdą spać. Punkt 19 rozpoczęliśmy zatem z Panem Mężem operację "nocny odpoczynek". Wanienka, wanna, kasza manna, mleczny cyc, piżamka, buzi w czółko, kołysanka, kolorowych snów, szybki całus dla Pana Męża z życzeniami powodzenia i zbiegłam po schodach niczym Kopciuszek, by nikt mnie nie zawrócił. Omal nie pogubiłam "pantofelków"! Czym prędzej wyszłam z domu, żeby nie słyszeć nawoływań Pyzki po kolejne buzi, piciu i siku :P
Wskoczyłam do naszej czerwonej strzały i pędem błyskawicy, nie wrzucając wyższego niż "dwójka" biegu, ruszyłam przed siebie w las. Oczywiście, jak przystało na matkę "na wychodnym" radio rozkręciłam do granic możliwości i sama darłam się wniebogłosy wraz z Madonną do jej kultowego "Like a virgin" :) Ach, cóż to była za szalona jazda! Całe 1,8 km byłam królową szos w trzęsącym się od muzyki i wertepów aucie...
Kiedy zaparkowałam pod ogrodzeniem koleżanki i wyjęłam z torebki telefon (tak, tak...spakowałam się w torebkę, jak kobieta nie-matka... bez wilgotnych chusteczek, majtek na zmianę, zapasowego smoczka i musu owocowego w tubce !) okazało się, że byłam tak zaaferowana jazdą i samym wyjściem z domu, że nie słyszałam smsa "Spóźnię się". Włożyłam z powrotem radio, zamknęłam szczelnie szyby i powróciłam więc do koncertu live Madonna&Ula :) ale impreza ta nie trwała długo. Nie mogłam jednak przyjąć przeprosin za ten mały "poślizg". Mogłam tylko podziękować! Pierwszy raz od taaaak dawna spędziłam kilka minut absolutnie sama :D Nikt mnie nie wołał, nie nasłuchiwałam tupotu małych nóżek czy kwękania świadczącego o zagubionym smoczku. Nic nie musiałam. Siedziałam i śpiewałam <3
Kocham moje małe Brykusie do granic 'niewytrzymałości', ale kilka minut samotności należy się każdemu! To jak takie BHP tylko w wersji BHŻ (Bezpieczeństwo i Higiena Życia :P)! Niestety, kilkanaście sekund na toalecie przy niekoniecznie zamkniętych drzwiach nie zawsze wystarcza :) Zatem, jeszcze raz dziękuję za to spóźnienie! :*
Dalej było już tylko lepiej...
Malowanie paznokci, piwko (bezalkoholowe) i ploteczki.
Czegóż chcieć więcej?
Może tylko tego, by częściej powtarzać takie spotkania :)
(co też wcieliłam w życie!)
Po udanym wieczorze w towarzystwie dorosłych ;] wróciłam do domu z cudnymi pazurami, dzięki którym przez chwilę czułam się jak milion dolarów (do pierwszego nocnego karmienia i zmiany pieluchy :P). Kolejny raz tak niewiele sprawiło mi tyyyle radości... Częściej widuję moje dłonie niż siebie samą, a pomalowany "paznokć" sprawia, że czuję się taka "zrobiona" jakbym co dnia szła na jakąś imprezę!
Ach, te moje małe chwile wolności...
Kiedy zaparkowałam pod ogrodzeniem koleżanki i wyjęłam z torebki telefon (tak, tak...spakowałam się w torebkę, jak kobieta nie-matka... bez wilgotnych chusteczek, majtek na zmianę, zapasowego smoczka i musu owocowego w tubce !) okazało się, że byłam tak zaaferowana jazdą i samym wyjściem z domu, że nie słyszałam smsa "Spóźnię się". Włożyłam z powrotem radio, zamknęłam szczelnie szyby i powróciłam więc do koncertu live Madonna&Ula :) ale impreza ta nie trwała długo. Nie mogłam jednak przyjąć przeprosin za ten mały "poślizg". Mogłam tylko podziękować! Pierwszy raz od taaaak dawna spędziłam kilka minut absolutnie sama :D Nikt mnie nie wołał, nie nasłuchiwałam tupotu małych nóżek czy kwękania świadczącego o zagubionym smoczku. Nic nie musiałam. Siedziałam i śpiewałam <3
Kocham moje małe Brykusie do granic 'niewytrzymałości', ale kilka minut samotności należy się każdemu! To jak takie BHP tylko w wersji BHŻ (Bezpieczeństwo i Higiena Życia :P)! Niestety, kilkanaście sekund na toalecie przy niekoniecznie zamkniętych drzwiach nie zawsze wystarcza :) Zatem, jeszcze raz dziękuję za to spóźnienie! :*
Dalej było już tylko lepiej...
Malowanie paznokci, piwko (bezalkoholowe) i ploteczki.
Czegóż chcieć więcej?
Może tylko tego, by częściej powtarzać takie spotkania :)
(co też wcieliłam w życie!)
Po udanym wieczorze w towarzystwie dorosłych ;] wróciłam do domu z cudnymi pazurami, dzięki którym przez chwilę czułam się jak milion dolarów (do pierwszego nocnego karmienia i zmiany pieluchy :P). Kolejny raz tak niewiele sprawiło mi tyyyle radości... Częściej widuję moje dłonie niż siebie samą, a pomalowany "paznokć" sprawia, że czuję się taka "zrobiona" jakbym co dnia szła na jakąś imprezę!
Ach, te moje małe chwile wolności...
PS. Napiszę to tu, by było oficjalnie! Moja koleżanka-sąsiadka co to popełniła mi piękne pazury, choć maluje 'dla siebie' i całkiem amatorsko, to jest w tym absolutnie bezbłędna! Serio! Nigdy w życiu nikt mi tak dobrze nie zrobił :D paznokci ! Zero pęknięć, odprysków czy innych cudów-wianków. Oświadczam uroczyście, że jeśli tego talentu nie przekuje na kursy i kasę to osobiście nakopię jej w tyłek! Tyle w temacie!! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz