W ciągu miesiąca zawitaliśmy do tego klimatycznego miasteczka dwa razy :)
Pierwsza wizyta odbyła się w ramach krótkiego wypadu wakacyjnego na przełomie czerwca i lipca. Jak już wspominałam w poprzednich postach z serii "Mini-wakacje" kawał dobrej roboty za nas zrobił
Lazurowy Przewodnik, gdzie znaleźliśmy praktyczne informacje jak zwiedzać, co zobaczyć, gdzie parkować itd.
Po miesiącu przybyliśmy tam ponownie - by jeszcze raz przespacerować się wąskimi uliczkami starego miasta, podziwiać zatoczki, gdzie kamieniczki urokliwie "kończą się" w morzu, a przede wszystkim odwiedzić muzeum żandarmerii, ale po kolei...
Położone na Lazurowym Wybrzeżu, na wschód od Marsylii, mniej więcej w połowie drogi do Nicei Saint Tropez to niewielka miejscowość zalewana przez rzesze turystów. Podobnie, jak w przypadku Cannes, wielu z nich kojarzy się ona z drogimi jachtami, portowymi knajpkami, położoną nieopodal najdłuższą na Lazurowym Wybrzeżu plażą (Pampelonne) i oczywiście słynnym Żandarmem z Saint Tropez. Z nami nie było inaczej :) Choć muszę przyznać, że Saint Tropez miło mnie zaskoczyło. Miasteczko spodobało mi się o wiele bardziej aniżeli Cannes.
Stwierdzam, że w miejscach takie jak to, wolę oglądać kamieniczki "w morzu" i szwendać się w ich cieniu wąskimi uliczkami niż przez kilka kilometrów oglądać piach i wodę, a po przeciwnej stronie - hotele i aleję palm, czyli widoki znane mi z Cannes i Nicei. Mnie osobiście bardziej urzeka krajobraz Saint Tropez, choć może przy dłuższym wakacjowaniu się w tym miejscu zmieniłabym zdanie i wolałabym mieć łachę piachu pod nosem :P
Reasumując, dla mnie, Saint Tropez ma swój niepowtarzalny urok i czar, szczególnie widoczny jeszcze przed sezonem wakacyjnym i cieszę się, że było mi dane odwiedzić je właśnie w takim okresie.
Przy pierwszej wizycie w mieście czasu starczyło nam jedynie na spacer. By zdążyć na czas odebrać klucze od naszego wakacyjnego lokum w Cannes musieliśmy wspinaczkę na wzgórze z cytadelą, skąd rozpościerają się wspaniałe widoki na całe miasto, pozostawić sobie na inny termin. Nie byliśmy jednak mocno rozżaleni, bo wiedzieliśmy, że następne odwiedziny w Saint Tropez już wkrótce.
Na blogu tymczasem fotorelacja z "pierwszego Saint Tropez" i solenna obietnica części drugiej o tym miasteczku już niebawem.
|
W całym mieście mnóstwo jest kwiatów... |
|
Malowniczo - portowo |
|
Łódeczki w porcie :) |
|
Tam byłam! |
|
I jeszcze więcej portu ... |
|
Targ rybny |
|
Wyjście na plażę tu, gdzie kamieniczki kończą się w morzu :) |
|
Kamienice, kolorowe okiennice... |
|
...i jeszcze... |
|
I kolejna urocza zatoczka, w której obrazek dla oka był wprost bajeczny,
bo po jej drugiej stronie pewien młody Polak produkował wielkie bańki
mydlane <3 |
|
...i z drugiej strony, bo wszędzie tak pięknie! |
|
ukwiecony domy... |
|
galerie, galeryjki |
|
dawno zdjęcia portu nie było :P |
|
Portowe żelki :D |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz