wtorek, 26 lipca 2016

Brykusiowo w Saint Tropez

W ciągu miesiąca zawitaliśmy do tego klimatycznego miasteczka dwa razy :)

Pierwsza wizyta odbyła się w ramach krótkiego wypadu wakacyjnego na przełomie czerwca i lipca. Jak już wspominałam w poprzednich postach z serii "Mini-wakacje" kawał dobrej roboty za nas zrobił Lazurowy Przewodnik, gdzie znaleźliśmy praktyczne informacje jak zwiedzać, co zobaczyć, gdzie parkować itd. 
Po miesiącu przybyliśmy tam ponownie - by jeszcze raz przespacerować się wąskimi uliczkami starego miasta, podziwiać zatoczki, gdzie kamieniczki urokliwie "kończą się" w morzu, a przede wszystkim odwiedzić muzeum żandarmerii, ale po kolei...

Położone na Lazurowym Wybrzeżu, na wschód od Marsylii, mniej więcej w połowie drogi do Nicei Saint Tropez to niewielka miejscowość zalewana przez rzesze turystów. Podobnie, jak w przypadku Cannes, wielu z nich kojarzy się ona z drogimi jachtami, portowymi knajpkami, położoną nieopodal najdłuższą na Lazurowym Wybrzeżu plażą (Pampelonne) i oczywiście słynnym Żandarmem z Saint Tropez. Z nami nie było inaczej :) Choć muszę przyznać, że Saint Tropez miło mnie zaskoczyło. Miasteczko spodobało mi się o wiele bardziej aniżeli Cannes. 
Stwierdzam, że w miejscach takie jak to, wolę oglądać kamieniczki "w morzu" i szwendać się w ich cieniu wąskimi uliczkami niż przez kilka kilometrów oglądać piach i wodę, a po przeciwnej stronie - hotele i aleję palm, czyli widoki znane mi z Cannes i Nicei. Mnie osobiście bardziej urzeka krajobraz Saint Tropez, choć może przy dłuższym wakacjowaniu się w tym miejscu zmieniłabym zdanie i wolałabym mieć łachę piachu pod nosem :P 
Reasumując, dla mnie, Saint Tropez ma swój niepowtarzalny urok i czar, szczególnie widoczny jeszcze przed sezonem wakacyjnym i cieszę się, że było mi dane odwiedzić je właśnie w takim okresie. 
Przy pierwszej wizycie w mieście czasu starczyło nam jedynie na spacer. By zdążyć na czas odebrać klucze od naszego wakacyjnego lokum w Cannes musieliśmy wspinaczkę na wzgórze z cytadelą, skąd rozpościerają się wspaniałe widoki na całe miasto, pozostawić sobie na inny termin. Nie byliśmy jednak mocno rozżaleni, bo wiedzieliśmy, że następne odwiedziny w Saint Tropez już wkrótce. 

Na blogu tymczasem fotorelacja z "pierwszego Saint Tropez" i solenna obietnica części drugiej o tym miasteczku już niebawem.

W całym mieście mnóstwo jest kwiatów...
Malowniczo - portowo
Łódeczki w porcie :)
Tam byłam!
I jeszcze więcej portu ...
Targ rybny
Wyjście na plażę tu, gdzie kamieniczki kończą się w morzu :)
Kamienice, kolorowe okiennice...
...i jeszcze...
I kolejna urocza zatoczka, w której obrazek dla oka był wprost bajeczny, bo po jej drugiej stronie pewien młody Polak produkował wielkie bańki mydlane <3
...i z drugiej strony, bo wszędzie tak pięknie!
ukwiecony domy...

galerie, galeryjki

dawno zdjęcia portu nie było :P
Portowe żelki :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz