Blog ucichł, bo zajęły mnie bez reszty przygotowania do świąt! Teraz jednak ukończyłam już moje mega zamówienie i mogę pochwalić się efektem pracy :)
Udziergałam 50 bombek!
W niespełna 3 tygodnie i to bez weekendów! Wszak rękodzielnik też człowiek :P
Na 50 kul zużyłam 300 metrów wstążki, 3/4 kilograma szpilek (!) i mniej więcej pół kręgosłupa :P Ale co tam! Dzieciaki mnie ostatnio nie rozpieszczały, a robienie karczochów zawsze dobrze mnie relaksowało. Poza tymi momentami, gdy myślałam, że nie zdążę oddać zamówienia na czas.
W niespełna 3 tygodnie i to bez weekendów! Wszak rękodzielnik też człowiek :P
Duuuuużo bombek, duuużo pracy :) |
Niby wszystko miałam dograne - pociechy śpią, a ja upinam wstążki. Jednak na przestrzeni tych 3 tygodni Pyzka kilka razy, ku mej rozpaczy, odmówiła drzemki. Także Adasiek kilka razy zdecydował się nie spać w południe. Oczywiście brat z siostrą rozjechali się w tych alternatywnych pomysłach na spędzenie popołudnia, a zatem zamiast wspólnie zmitrężyć mi 3 dni roboty wymieniali się w tym spaniu doprowadzając mnie do szewskiej pasji!
O ile z Pyzką bombkowanie jest niemożliwe, to synek jest jeszcze na tyle mały, że wzajemnie sobie nie przeszkadzaliśmy ;P
Jednak kiedy spali robota szła znacznie sprawniej.
Prawie...
O ile z Pyzką bombkowanie jest niemożliwe, to synek jest jeszcze na tyle mały, że wzajemnie sobie nie przeszkadzaliśmy ;P
Tak, wiem, rozsypałam szpilki "obok" dziecka.... |
Prawie...
Bo zdarzyło się też tak, że zasiadając do pracy przy zachowaniu absolutnej ciszy, ziemi praktycznie nie dotykając, by dzieci nie obudzić i wyszarpać jak najwięcej czasu na bombki wywróciłam do góry nogami całe pudełko wstążek pociętych na 5 cm kawałki.
Czarna rozpacz!
Rumoru może wiele z tego nie było, bo satyna ciężka nie jest, ale mój stłumiony w ostatniej chwili krzyk rozpaczy omal nie obudził moich małych rozbójników. I tak, tego wieczoru, zamiast machnąć przed snem ze 3 bombeczki niczym kopciuszek zbierałam z podłogi rozsypane wstążeczki, segregując je i układając jedną przy drugiej (i zaklinając przy tym siarczyście). Bagatelka, jakieś 200 m wstążki w 5 cm kawałkach...
Zakończenie zamówienia było nie mniej emocjonujące jak realizacja :P
Tak wyglądają moje wstążeczki przygotowane do upinania, gdy już wyzbieram je z podłogi Przy okazji dostępne kolory do wglądu ;) |
Zakończenie zamówienia było nie mniej emocjonujące jak realizacja :P
"Jak nie urok to sraczka" - znacie to?
Zamówiłam kule i okazały się być chłamem!
Tak, tak, wbrew pozorom nie każda styropianowa kulka się nada. I wychodzi na to, że ja już na zawsze pozostanę wierna tym kulom z Paper Concept. A te z internetów, choć były szybciej u mnie w domu, zostaną mi do zabawy z Pyzką i naszych wspólnych prac plastycznych.
Ze szpilkami rzecz ma się podobnie. Wypróbowanie nowego dostawcy zakończyło się wyrzuceniem w sumie ze 2 paczuszek, bo były one zupełnie tępe :(
Złe kulki to takie z "dużym ziarnem" - szpilki wchodzą wtedy zbyt lekko i słabo się trzymają :( Zrobimy z nich z Pyzką bałwanki świąteczne :D |
Na deser jeszcze stojaki, również zamówione z sieci.
By mieć pewność, że dotrą na czas, w niedzielę, na tydzień przed terminem rozliczenia, zamówiłam je wraz z przesyłką kurierską. Kiedy w czwartek popołudniu nadal nie otrzymałam paczki nieco się zniecierpliwiłam... Z firmą nijak nie mogłam się skontaktować, więc zasypałam ich mailami z każdej dostępnej strony kontaktowej. Szczęśliwie oddzwonili do mnie w ciągu godziny, by poinformować mnie, że moja przesyłka wyjechała właśnie dziś. Sukces?! Pytam się więc w miarę spokojnie, a naprawdę wymagało to ode mnie dużego opanowania,czy tak właśnie ich zdaniem wygląda przesyłka kurierska realizowana w 2 dni robocze, na co w odpowiedzi usłyszałam, że przepraszają, ale są w szczycie sezonu.
Serio?!?!?!?!
A ja w jakim jestem szczycie?!
Czy jak dostarczę te bombki na Wielkanoc i przeproszę, bo "szczyt sezonu" to aby na pewno zadziała? Mam nadzieję, że ich Mikołaj też wykręci się szczytem sezonu!
Co za bzdura!!
Serio?!?!?!?!
A ja w jakim jestem szczycie?!
Czy jak dostarczę te bombki na Wielkanoc i przeproszę, bo "szczyt sezonu" to aby na pewno zadziała? Mam nadzieję, że ich Mikołaj też wykręci się szczytem sezonu!
Co za bzdura!!
Szczęśliwie kurier dowiózł stojaki w piątek koło południa i rzutem na taśmę zakończyłam z sukcesem całe przedsięwzięcie :)
Uffffff...
Moje cudeńka na stojakach :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz