wtorek, 14 listopada 2017

Pudełka, pudełeczka...

To już ostatni ślubny box, z którym przyszło mi się zmierzyć za sprawą mojej siostry i jej weselnego maratonu ;)
Tym razem nie dałam się już wmanewrować w żadne "koncerty życzeń" dotyczące koloru czy wystroju. Zrobiłam po swojemu! Tak jak umiałam, mogłam, jak dzieci i moja inwencja twórcza oraz materiały pozwoliły.
Cóż, powiem nieskromnie, że wyszło świetnie!
Minimalistycznie, elegancko, znów (tak jak tutaj) trochę retro. 
Po raz kolejny wracam też do mych ukochanych kwiatów kusudama i dobrze mi z tym :)



PS. Zdjęcia pstryknięte przed ukończeniem boxa...
Kartkę z kalendarza drukowałam w ostatniej chwili i wkleiłam na pustej, kwiatowej stronie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz