Sezon urlopowy w pełni!
Znajomi zamieszczają na portalach społecznościowych kolorowe fotografie pod palmą, z drinkiem, z parasolką i zanurzonymi w wodzie stopami...
A czy Brykusie mają urlop?
A jakże!
Pani Brykusiowa od Dnia Dziecka przebywa na jakże zasłużonym urlopie macierzyńskim. Niestety, jak powszechnie wiadomo, urlop określany wdzięcznym przymiotnikiem 'macierzyński' wyklucza zwykle drinki ;(
Co mi więc zostaje?
Oczywiście, że uznane za jedynie słuszne postępowanie w postaci "siedzenia w domu z dziećmi", co rzecz jasna jest w 100% relaksującym, pełnym wolności i spokoju czasem. Mogę także pomoczyć spuchnięte nogi w misce po całym dniu ganiania między dzieciakami (dobrze, że Adaś póki co jest stacjonarny), jak również korzystać do woli z parasolki na ogródku (no, bo "taki mamy klimat" :D). Jak sami widzicie urlop macierzyński to synonim wypoczynku !! :)
Ostatnio z uroków wakacji korzystaliśmy w tandemie :) Pan Mąż wybrał się bowiem na "urlop wypoczynkowy".
Choć z pewnością liczył na to, że w zaciszu przydomowego podwórka podzieli los znajomych, publikujących wakacyjne zdjęcia w sieci, zamieniając jedynie palmę na ogrodowy parasol szybko zorientował się, że nic nie dostarczy mu tylu wspaniałych chwil i rzecz jasna wypoczynku co czas spędzony wspólnie z dziećmi :D
Aż żal było odrywać się od niczym nieskrępowanej zabawy (rozpoczynającej się o 5 rano), by wypełniać domowe obowiązki... Nadszedł jednak moment, kiedy dalsza zabawa bez uprzątnięcia mieszkania była już niemożliwa. No i pojawił się dylemat: kto to ogarnie? :)
Las rąk zasłaniał mi chętnych do podjęcia się tej syzyfowej, jak wiadomo, pracy...
Litania robót nie miała końca :(
Gdy skończyłam już recytować listę prac Pan Mąż zapytał "a co byś wolała?". Co bym wolała?! Układać klocki i czytać książeczki czy sprzątnąć całą chałupę... Naprawdę trudny wybór! Pan Mąż jednak nie widział nic zdrożnego w tym pytaniu. Z rozbrajającą szczerością stwierdził, że może posprzątać, ale myślał po prostu, że skoro wszystkie dni spędzam z dziećmi to mam może ochotę "TROCHĘ SIĘ ZRELAKSOWAĆ" :D
Umarliście już ze śmiechu?
Jeśli nie to powiem Wam, co było potem :P
Potem wzięłam się za sprzątanie, zostawiając dwójkę małych krzykaczy Panu Mężowi...
Czy ktoś z nas wypoczął?
Nie powiem, by ten aktywny wypoczynek mnie zrelaksował. Pana Męża nie pytałam... Nie musiałam, bo znam ten urlop aż za dobrze :D
I tak, dzień za dniem nadszedł kolejny termin gruntownego porządkowania domu, a Pan Mąż już więcej nie zapytał co wybieram. Z pełnym zaangażowaniem przez cały dzień sumiennie oddawał się pracom domowym z pewnością odnajdując w nich wytchnienie.
Niestety, urlop wypoczynkowy Męża dobiegł końca. Z niecierpliwością czekam jednak, kiedy będzie urlopował się na "tatusiowym". Wszak 'tatusiowy' to jak weekendy, które znane są także pod nazwą "międzynarodowych dni ojca".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz