poniedziałek, 6 lipca 2015

Szufladki, szufladeczki...

Ostatnie podrygi w Brykusiowej pracowni...

Upał jest zbyt duży by robić cokolwiek!
Papier prawie topi się w ręku :( a pot z czoła kapie wprost na moje dzieło...

Tak nie da się nic wyprodukować!

Ba! Nie da się nawet o tym napisać, bo pisanie, jak się okazuje również wymaga pewnego wysiłku... Mianowicie: rusza się palcami po klawiaturze, a to z kolei generuje u mnie siódme poty!!!

W życiu czegoś takiego nie doświadczyłam!

Jak tu można żyć i funkcjonować?!

Jak radzi sobie mój Pan Mąż, który musi dzień w dzień opuścić zacienione nasze mieszkanko (choć wcale nie chłodne, no, ale mamy wiatrak...) i iść do pracy??!! Chodzić po tym skwarze??!! A w  pracy to nawet czasem popracować...??!! 
Doprawdy nie mam pojęcia!
Ja siedzę w domu i...
...no właśnie!
Tyle, aż tyle!!!

Siedzę i się topię!
 
Wyszedł jednak spod mojej ręki jeszcze jeden box z szufladami.
Nie jest to ostatni wykon, ale "jeden z", niestety!!!

Potem pozostanie mi już tylko opowiadać co tam u nas francuskiego słychać....przynajmniej przez pewien upalny czas!
Mam nadzieję, że wrócę do rękodzielnictwa w miarę szybko...

Póki co trzeba się jednak cieszyć tym co się ma!

Dziś więc moje oko cieszy takie oto pudełeczko:
:D 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz