wtorek, 7 lipca 2015

Festiwal teatralny czas zacząć!

Coroczny festiwal teatralny w Avignon rozpoczął się na dobre!
Inauguracja miała miejsce 3 lipca  i towarzyszyła jej parada... ponoć urocza :)
Były platformy, wszelkie możliwe stwory i dziwolągi ,przebierańce, tańce i zabawa!

Niestety, z powodu temperatury przekraczającej wszelkie normy mojego organizmu nie mogłam zobaczyć tego na własne oczy :(

Póki co, festiwal teatralny obserwuję jedynie wieczorami...
Spaceruję po mieście i podglądam co też ma on do zaoferowania, poza oczywistymi jakże spektaklami, których codziennie w mieście odbywa się zapewne kilkaset!

Tak, tak!!!
Nie pomyliłam się!


Blisko 130 placówek (teatrów, galerii, kaplic itp.) bierze czynny udział w tym wydarzeniu!!!
Każdy z teatrów wystawia po kilka tytułów. Niekoniecznie wieloaktowych, dwu- czy trzygodzinnych przedstawień... Stąd robi się tego naprawdę pokaźna liczba!

Miasto tętni życiem jak nigdy przedtem!
Na ulicach kłębią się tłumy turystów. Nawet późnym wieczorem ciężko jest spacerować w tym tłumie! Teraz doceniam przeprowadzkę na "przedmieścia". Bałam się, że będzie tu jak na końcu świata, bo przecież Avignon to małe miasto, więc wydawało mi się, że odległość 700 m do murów starówki to jak Modlin pod Warszawą. Teraz jednak przechodząc, a raczej przeciskając się, między turystami pod oknami mieszkania, którego nie wybraliśmy dziękuję Bogu, Panu Mężowi i opatrzności, że wyszło jak wyszło :)

Całe stare miasto zamknięte jest dla ruchu samochodowego, nie licząc oczywiście jego stałych mieszkańców, którzy mają przechlapane ! Bo wszyscy płyną, suną, wleką się ulicami... A że na każdym kroku czyhają rozmaite atrakcje nie sposób nie zatrzymać się i nie zagapić...
A okazji po temu jest wiele: grupy kabaretowe i teatralne (część z nich występuje na ulicach w ramach promocji swoich teatrów i spektakli, wystawiają więc krótkie scenki bądź fragmenty sztuki na ulicy i zachęcają do przyjścia "po więcej"), różnego rodzaju występy muzyczne, od śpiewających solistów, przez zespoły muzyczne, muzyczno-taneczne, po takie, to fenomen!, które nic w zasadzie nie robią, ot, puszczają muzykę i wyciągają ludzi z tłumu...i to oni właśnie gromadzą przed sobą największą widownię! :)
Naprawdę jest w czym wybierać!

Choć nie byłam na żadnej sztuce wystawianej w ramach festiwalu, a moje spacery to krótka przebieżka wokół starówki, te krótkie chwile spędzone razem z innymi uczestnikami festiwalu  na "zagapianiu się" sprawiają, że czuję się w jakiś sposób jego częścią :)

Fantastyczna atmosfera towarzyszy tym obchodom! Jest tak wesoło i radośnie, ludzie uśmiechają się, bawią, czynnie uczestniczą w spontanicznych "kursach tańca", nie uciekają wybrani z tłumu do "pomocy przy spektaklu".

Nasi znajomi z Meksyku, mieszkający w centrum całego tego aktualnego "bałaganu" uważają, z resztą zapewne słusznie, że bycie tam teraz, mieszkanie w samym centrum i doświadczanie co dnia tej atmosfery to wspaniała przygoda. Zgadzam się z tym w 50% :) 
Wspaniale jest być częścią tego wesołego, kolorowego tłumu!
Drugie 50% to jednak spore wyzwanie...
Bo takie rozwiązanie ma pewne minusy, jak na mój gust takie same jak i festiwalowe plusy: gwar, tłum i nieustająca impreza...
   
Poniżej fotki z naszego wieczornego spaceru, czyli na co zagapia się Brykusiowo :)

Wystawa przed sklepem z orientalną odzieżą :) Przyznam, że długo polowałam na to zdjęcie, bo sklep jest otwarty niezwykle rzadko. Teraz na szczęście z okazji natłoku turystów częściej można spotkać na ulicy te rozbawione manekiny :D

Kolejka na koncert w jednaj z kaplic... Tłum ludzi, choć godzina już późna...

Australijski grajek :) UWIELBIAM!!! Gra naprawdę pięknie! I śpiewa też niczego sobie :) Mam nadzieję, że jeszcze go spotkamy przy okazji kolejnego spaceru! Są na to duże szanse...już 2 razy był w tym samym miejscu :) Gromadzi całkiem sporą publikę, co skutecznie blokuje przejazd na La Republice :P
Zdjęcie nieostre, rozmazane, nieudane... wiem, wiem! Ale cały w tym jego urok! Taki jak i festiwalowy... Bo tak właśnie wieczorem naszymi oczami wygląda Avignon! Tłumy ludzi, światła i gwar...  A jeśli dodać do tego, że to widok na ulicę, na której sprzedają najlepsze lody na świecie, to już wiadomo, czemu to zdjęcie jest piękne!
Plac Pie i Pani malująca piaskiem... Całkiem sprytnie pomyślany kramik, przed którym także spora widownia. Ma to w sobie jakąś taką magię... Do tego z odtwarzacza jest lektor, a ona maluje całą historię! Obrazy tak piękne, że wcale nie przeszkadza mi, że nie rozumiem po francusku :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz