Myślę, że takie właśnie pytanie usłyszę za kilkanaście lat od moich małych dziś szkrabów, gdy usiądą nad rodzinnym albumem, a pytanie to nie będzie jedynie konsekwencją ich podobieństwa z tytułu bycia rodzeństwem ;)
Adaśkowa wyprawka jest jednocześnie tą pyzkową, bo była ona naszą małą-wielką niespodzianką, a co za tym idzie, wyprawka dla niej miała charakter uniwersalny ;) I kiedy wyjmuję te urocze małe śpioszki i bodziaczki wracam czasem myślami do dni, kiedy to Pyzka się w nie mieściła. To było tak niedawno, niespełna dwa lata, a teraz ledwo głowa mieści jej się w te bluzeczki :P !
Zabawne też jakie rzeczy przypominają się razem z kolejnymi ubrankami wyjmowanymi z dna szafy...
Adaśko jest zdecydowanie bardziej wymagający niż Pyzka była w jego wieku. Początkowo myślałam, że może tylko mi się zdaje, bo teraz mam ich dwoje, a rozdwoić się nie sposób. Z tego powodu każde kwęknięcie odczuwam podwójnie, bo zadowolić obojga naraz zwykle nie jestem w stanie. Okazuje się jednak, że choć faktycznie daje nam się trochę we znaki, to bardziej Pyzka była "zbyt grzeczna" niż on jest "niemożliwcem" :P Dzieci ponoć takie są (a nawet jeszcze bardziej TAKIE, żeby nie powiedzieć "jeszcze gorsze" :P), a my przy Pyzce mieliśmy po prostu duuuużo szczęścia. Jakby tego było mało, przypomniałam sobie, że na tym jej nieskazitelnym obrazku aniołka, który zachował się w mojej pamięci było kilka sporych rys. Na szczęście moja pamięć jest pozytywnie zawodna i koduje tylko co lepsze momenty. Śpiochy w misie przypomniały mi jednak i te "gorsze czasy". Niby nowe, mało używane, eleganckie, wyprane i wyprasowane (dwustronnie!!) na listek, a jakieś takie znoszone... I już pamiętam, że Pyzka też wymagała masażu brzuszka wcale nie tak rzadko w tym okresie swego życia, w którym króluje rozmiar 62, a ja upominałam wówczas Pana Męża, by te masaże uskuteczniał mniej gorliwie, bo się od tego ubranka mechaciły :D
Zdawało mi się także jeszcze kilka dni temu, że nasz mały kawaler, w porównaniu do córki, całkiem sporo mleka marnuje tuż po posiłku, przysparzając mi każdorazowo prania i okazji do zmiany garderoby. Chociaż Pzyka nie przebierała mnie może tak często jak synek, to wraz z pajacem w kolorowe gwiazdki, na które Adaśko zwrócił chyba całą kolację, jak bumerang wróciło wspomnienie naszej małej córeczki mokrej prawie do pasa w tym uroczym stroju.
Kilka dni temu stojąc nad wózkiem z Adasiem poczułam się nagle jakbym stała znów w środku upalnej Prowansji. Wizja tak realna, że aż mogło zakręcić się w głowie! Dokładnie pamiętam miejsce i czas, w którym moje oczy (czy też może bardziej serce), a także aparat, uchwyciły właśnie TO zdjęcie. Przystanek autobusowy przy uroczym skwerze w Villeneuve-lès-Avignon z widokiem na ogromne agawy... Gdy już podelektowałam się tym palącym słońcem i napełniłam stęsknione uszy cykaniem cykad, chwyciłam za naszą leciwą maszynkę do łapania wspomnień i uwieczniłam małego Adaśka niczym Pyzkę niespełna dwa lata temu... Adaśkowe foto strzeliłam na naszym tarasie <3 a dzieciaki na zdjęciu dzieli 10 dni!
Może zrobię całą serię zdjęć z cyklu "Czy to Ty czy to ja?", kto wie ?
Tymczasem dla Was mini-quiz:
Które dziecko na zdjęciu to Adaś, a które Asia? :)
No i które na zdjęciu jest starsze? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz