poniedziałek, 17 lipca 2017

Co robić, by było "nietelewizyjnie"?

Pogoda w tym roku nas nie rozpieszcza...
Miało być basenowanie w ogródku, a tymczasem udało nam się to zaledwie dwa razy. Teraz na naszym małym akwenie żeglują sobie muchy i komary, a my tęsknym wzrokiem patrzymy w stronę podwórka :( 
Słyszałam, że to tak świetnie, że drugie dziecko urodziło się latem, bo postawię sobie wózek na tarasie, Pyzkę wrzucę do piaskownicy i mam luz-blues. Wszystko to prawda, gdybym nadal mieszkała pod niebem Prowansji :P W naszym kapryśnym klimacie werandowanie w wózku jest oczywiście możliwe, ale niestety przeniesienie piaskownicy do salonu to marny pomysł :P
Podobno jednak wszystko jeszcze przed nami... Pewnie i Wy słyszeliście, że nadciąga fala upałów. Taaaaaa, jasne....
Jakoś specjalnie nie przywiązuję się do tej wiadomości, bo to już nie pierwszy taki news tego lata. Prognozy nie bardzo się sprawdzają, więc warto mieć w zanadrzu plan awaryjny.

Książeczki, jak wiadomo sprawdzają się zawsze... Zawsze, gdy nie trzeba w tym samym czasie jakkolwiek ogarniać drugiego potomka ;] 
Puzzle też są "w dechę", przy czym "ale" jest takie samo jak powyżej. Pyzka zaś to stworzenie szalenie towarzyskie, a do tego nieco zazdrosne, jak każde dziecko w takim jak ona położeniu, zatem regularnie szuka kompana do układania... i nie ma przebacz! 

(Na zdjęciu nasz najnowszy nabytek - Puzzle tej marki to nasz hit!) 

"Tatusiek tu, Asia tu" i dalej szukać Nemo i innych kolorowych rybek :) 
A co, kiedy już przerobimy wszystkie układanki, nakarmimy lale, ugotujemy tacie zupę z drewnianych pomidorów i poskaczemy jak żabki aż do utraty tchu?

Jestem rodzicem zdecydowanie przeciwnym wychowaniu "tabletowemu". Do tej pory Pyzka obywała się świetnie bez telewizji, bajek, gier etc. Jedyne co widziała czasem na ekranie telefonu to własne zdjęcia i nagrania z jej udziałem. Uwielbia siebie (hehe), więc chętnie występuje przed nami z wierszykami czy piosenkami, by móc się potem podziwiać :)
Nie chciałam, by od najmłodszych lat bezmyślnie wgapiała się w telewizor i inne wynalazki ekranowe XX wieku, bo skoro tego nie rozumie, a tylko obserwuje migające (zbyt) szybko kolorowe obrazy, którym towarzyszą (zbyt) głośne, niezrozumiałe dźwięki, to nie może z tego wyniknąć nic dobrego... 
Od niedawna jednak, powoli i stopniowo, uchylamy przed nią rąbka tajemnicy jaką kryje w sobie czarna płyta na ścianie :P Bajeczka to zdecydowanie rarytasik w naszym domu. Nie oglądamy ich codziennie i staramy się dobierać je tak, by pomieściła to mała główka Pyzki. Naszymi towarzyszami stali się zatem Masza i Niedźwiedź, Krecik i przyjaciele oraz Reksio :D Wszystkich bohaterów bajek, których zapraszamy do naszego domu przez czarny ekran Pyzka poznała wcześniej na papierze. Myślę, że dzięki temu nie domaga się jakoś specjalnie telewizji, bo w pokoju na półce też ma swojego ulubionego "piesieka" (czyt. pieska = Reksia). Ostatnio do naszych kumpli dołączył pewien głupiutki fan miodku, którego posiadamy w pluszowej wersji :D Nasza pociecha tuli go do siebie podczas oglądania, a wtedy, kiedy nie mam w planach oglądać z nią bajeczki (tak, zawsze oglądamy razem!), urządzam jej teatrzyki, podczas których może pogadać sobie z Kubusiem (zwykle jest to nieustanne "Kocham Cię Kubusiu, buziaka!" :D). 
I tu dochodzimy do sedna dzisiejszego wpisu...
Teatrzyki!
To coś, co Pyzka UWIELBIA.
Wiem to nie od dziś :D
Ma nawet komplet pacynek (do obejrzenia tutaj), którymi bawimy się od przeszło roku. I choć pacynki to świetna sprawa (szczególnie te od Baśki <3 - gorąco polecam!!!) to uwierzcie mi, że dla takiego "malucha" (bo, że to już nie maluch to wiecie) kawałek koca zarzucony na krzesło i któraśkolwiek bałda wystarczą, by przenieść je do najlepszego teatru :) 
Cóż znaczy siła wyobraźni !!! 
Zdarzyło się nawet tak, że ożywiona moimi rękami i głosem Helena (nasza ulubiona lalka waldorfska jakby ktoś pytał :P) namówiła Pzykę na zjedzenie obiadu :D 
Niesamowite! 
Przecież razem przykryłyśmy kocem krzesła, za którymi się chowałam i to Pyzka podała mi aktorów do tego teatrzyku! A jednak moja propozycja obiadowa została odrzucona, gdy tymczasem Helka namówiła ją na wszystko! :P 
Nie zrozumiem jak to działa (i jak działają dzieci :P), ale ważne, że działa :)    

A co, kiedy nie mogę zrobić teatrzyku, bo ręce mam "pełne roboty" (czy też pełne dzieciaka :P)?
Nowoczesna, skomputeryzowana "Babusia" znalazła coś, co uratuje nas z takich opresji...
Pyzka siedzi jak zaczarowana, wpatrując się w ekran z uśmiechem od ucha do ucha, a ja bez najmniejszych wyrzutów sumienia robię co mam do zrobienia :D 
TAK, w jednym zdaniu napisałam "w ekran" i "bez wyrzutów sumienia"!
Dlaczego?
Bo to, co ogląda Pyzka to teatrzyk dla przedszkolaków znaleziony na YouTube.
Wystarczy trochę poszperać, a przede wszystkim chcieć, by znaleźć TAKIE perełki :)

"Rzepkę" znamy nie od dziś, ale ta wersja będzie chyba naszą ulubioną! 
Zdecydowanie rekomendujemy :


I jak Wam się podoba? 
Jak dla nas kawał świetnej roboty :D
Uśmiałam się do łez!
W sam raz dla mojego prawie-przedszkolaka!
Obie świetnie się przy tym bawimy, tańczymy i śpiewamy :) A kiedy muszę "potańczyć" z Adaśkiem Pyzulka siedzi grzeczniutko i podziwia ulubioną bajeczkę w tej doskonałej wersji!

Poszperałam trochę w sieci, co i Wam polecam... 
Sporo przedszkoli robi takie cuda dla dzieciaków i wrzuca nagrania :)

Nawet w deszczowe dni można obejść się bez telewizji !
Gorąco polecam.


PS. 
Polecicie jakieś ciekawe wydanie przygód przyjaciół ze stumilowego lasu dla dwulatki (dużo obrazków z umiarkowaną ilością tekstu) ? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz