Chciałabym napisać ten post 100 razy…
Na szczęście to mój blog
:P więc tak właśnie uczynię…
…wybaczcie, zdjęcia na końcu wpisu, jeśli komuś zbraknie
cierpliwości na moje wspomnienia…
1.
U babci jest
słodko, świat pachnie szarlotką…
Kiedy tylko myślę o wykonaniu własnoręcznego
upominku dla babci w głowie mam ten
jeden jedyny wierszyk! I taka właśnie jest moja Babcia M. !
I naprawdę robi najlepszą szarlotkę!
Dla Babci M. zawsze jesteśmy naj!
Ps. Dla Babci M. zawsze też na pewno jesteśmy głodni :D
2.
Jako dziecko wykazywałam jak każdy rozliczne „talenta”
(no bo przecież nie talenty J
), których moja Babcia M., jak każda babcia była koneserem …
O ile deklamowanie wierszyków było zdolnością z jednej
strony niezbyt wyszukaną (wszystkie dzieci coś tam klepią), a z drugiej
nieszkodliwą, o tyle już moje zamiłowanie do śpiewania (nie wszystkie dzieci
chętnie śpiewają), które wolałam od recytacji, mogło ranić niejedne uszy… ale
nie Babci M., która zawsze kocha wszystko co „wnuczęce” (To na pewno kwestia
miłości, a nie problemów ze słuchem, bo tych, odpukać, szczęśliwie nie ma i
nigdy nie miała J
). Podobnie rzecz miała się z wszelkimi arcydziełami mojej ręki czy pióra… Czy
były to grafomańskie bajki i wierszyki, pisane na obgryzionej kartce, czy
wymalowane klasycznie kredkami „Laurki dla Babci” z wielkim czerwonym sercem na
froncie… Babcia M. wszystko zachowywała w wiklinowym pudełku (no może nie
wszystko… raz zrobiłyśmy z siostrami laurki w formacie chyba A0 J
).
3.
Uwielbiam kolorowe folkowe wzory!
Chociaż nigdy nie miałam nic wspólnego z folklorem i
chyba najbliżej mi do niego za sprawą ostatnio popularnej piosenki, która
reprezentowała nasz kraj na Eurowizji…czyli całkiem daleko, to te wzory i
kolory wprawiają mnie w dobry nastrój. Sprawiają, że myślę o wiośnie, łące,
świeżym chlebie z masłem, cieście drożdżowym, które uwielbiam, a które kojarzy
mi się swojsko i o Babci M. …
Nie wiem dlaczego tak właśnie jest, nie mogę sobie
przypomnieć czy widziałam w Jej domu te wzory, może serwetka, może haft na
pościeli, nie wiem…
A może Kazimierz Dolny, gdzie byłam z Babcią M. na
wycieczce… tam na pewno były koguty… na 100 %... a one czasem powtarzają się w
folkowych wzorach… może i tam widziałam tradycyjne ludowe wzory, które dziś tak
lubię… zagadka pewnie nie do rozwikłania…
Z tymi 100 opisami to może przesadziłam, ale to co
najważniejsze jest powyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz