niedziela, 1 czerwca 2014

Exploding box dla Babci M



Chciałabym napisać ten post 100 razy…
Na szczęście to mój blog    :P    więc tak właśnie uczynię…
…wybaczcie, zdjęcia na końcu wpisu, jeśli komuś zbraknie cierpliwości na moje wspomnienia…

1.
U babci jest słodko, świat pachnie szarlotką…
Kiedy tylko myślę o wykonaniu własnoręcznego upominku dla babci w głowie mam ten jeden jedyny wierszyk! I taka właśnie jest moja Babcia M. !
I naprawdę robi najlepszą szarlotkę!
Dla Babci M. zawsze jesteśmy naj!

Ps. Dla Babci M. zawsze też na pewno jesteśmy głodni :D

2.
Jako dziecko wykazywałam jak każdy rozliczne „talenta” (no bo przecież nie talenty J ), których moja Babcia M., jak każda babcia była koneserem …
O ile deklamowanie wierszyków było zdolnością z jednej strony niezbyt wyszukaną (wszystkie dzieci coś tam klepią), a z drugiej nieszkodliwą, o tyle już moje zamiłowanie do śpiewania (nie wszystkie dzieci chętnie śpiewają), które wolałam od recytacji, mogło ranić niejedne uszy… ale nie Babci M., która zawsze kocha wszystko co „wnuczęce” (To na pewno kwestia miłości, a nie problemów ze słuchem, bo tych, odpukać, szczęśliwie nie ma i nigdy nie miała J ). Podobnie rzecz miała się z wszelkimi arcydziełami mojej ręki czy pióra… Czy były to grafomańskie bajki i wierszyki, pisane na obgryzionej kartce, czy wymalowane klasycznie kredkami „Laurki dla Babci” z wielkim czerwonym sercem na froncie… Babcia M. wszystko zachowywała w wiklinowym pudełku (no może nie wszystko… raz zrobiłyśmy z siostrami laurki w formacie chyba A0 J ).

3.
Uwielbiam kolorowe folkowe wzory!
Chociaż nigdy nie miałam nic wspólnego z folklorem i chyba najbliżej mi do niego za sprawą ostatnio popularnej piosenki, która reprezentowała nasz kraj na Eurowizji…czyli całkiem daleko, to te wzory i kolory wprawiają mnie w dobry nastrój. Sprawiają, że myślę o wiośnie, łące, świeżym chlebie z masłem, cieście drożdżowym, które uwielbiam, a które kojarzy mi się swojsko i o Babci M. …
Nie wiem dlaczego tak właśnie jest, nie mogę sobie przypomnieć czy widziałam w Jej domu te wzory, może serwetka, może haft na pościeli, nie wiem…
A może Kazimierz Dolny, gdzie byłam z Babcią M. na wycieczce… tam na pewno były koguty… na 100 %... a one czasem powtarzają się w folkowych wzorach… może i tam widziałam tradycyjne ludowe wzory, które dziś tak lubię… zagadka pewnie nie do rozwikłania…

Z tymi 100 opisami to może przesadziłam, ale to co najważniejsze jest powyżej.

Jedno jest pewne, lubię te wzory, a Babcię kocham, więc chcę w dniu jej święta, jakim są imieniny dać to co najpiękniejsze, a takie są dla mnie te wzory!
Dzisiejsza „Laurka” imieninowa do wiklinowego pudełka się nie zmieści… może to i lepiej, będzie mogła cieszyć (mam nadzieję) oczy Babci i przypominać, że chociaż rzadko się widujemy bardzo ją Kochamy i życzymy jej wszystkiego co najlepsze!






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz