środa, 20 czerwca 2018

Ramka z metryczką dla Franka

Odkąd przeszłam z urlopu macierzyńskiego na wypoczynkowy zupełnie i na nic nie starcza mi czasu... Cóż, ten relaks i błogie lenistwo urlopowe są szalenie absorbujące! Nie mogę też pisać bloga, bo jak sami rozumiecie, jeśli kiedyś byliście na urlopie wypoczynkowym we własnym domu z dwójką dzieci do lat 3, stale mam zajęte ręce dobrą książką lub drinkiem z palemką, względnie w jednej to, a w drugiej tamto...
No dobra, skłamałabym gdybym nie powiedziała, że zdarza mi się też ugotować jakąś zupę albo stać z uniesionymi w górę klockami/samochodami/lalkami/innym badziewiem przed dwójką rozdarciuchów, czekając aż całkowicie odpłynie mi krew z ramion i opadną z bezsilności wzbudzając tym samym kolejną, niemal światową wojnę o "to moje".
A kiedy ja tak sobie odpoczywam, kiedy cieszę się wolnością bez obowiązków zawodowych, spokojem w domowym zaciszu i urokami macierzyństwa gdzieś tam inna mama odkrywa swoje pierwsze maleństwo dzień po dniu. Czyż to nie urocze ? 
Wącha główkę swojego niemowlaczka pachnącego mlekiem, ogląda bose, małe stópki przebierające bezradnie po pościeli... Dla takiego właśnie pachnącego maluszka wykonałam kolejną ramkę-metryczkę 3D w prezencie narodzinowym. 
Zdjęcia może nie oddają całego jej uroku, ale jak widzicie miałam pomocnika, który przy każdej mojej próbie cyknięcia fotki usiłował zakosić mi ramkę, a że były to pierwsze jego podrygi na dwóch kończynach podniecony nową umiejętnością rozpędzał się jak błyskawica ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz