Ne comprennent pas?
Właśnie, właśnie...
Jako, że właśnie trwa w moim życiu prawdziwa zawierucha...
...nie, nie martwcie się, w pozytywnym sensie...
...a będzie jeszcze weselej, jeszcze większy wiatr, może czasem deszcz, ale wkrótce potem prawdziwe ciepłe, wielkie słońce...
...i aktualnie wszystko jest w fazie wywracania do góry nogami, tyłem do przodu i jak ostatnio zwykłam mawiać na etapie "oczekiwania na pierwszą gwiazdkę" (znacie to uczucie niepewności, podekscytowania, wyczekiwania na niespodziankę, na nieznane...)...
...moje blogowanie, postowanie, a co najgorsze brykusiowanie uległo nieco zwolnieniu na rzecz innych aktywności wymuszonych potrzebą chwili...
Mam nadzieję jednak, że jest to stany przejściowy i już niebawem uporządkuję się na tyle, by móc dalej coś tworzyć...
...w końcu zbliżają się święta, a wraz z nimi sezon na piękne, kolorowe świąteczne papiery, z których można wyczarować cuda, bombki karczochowe i inne śliczności! pomysłów cała masa!
Z drugiej strony, wygląda na to, że aktualny stan zawierchy może w najbliższym czasie przerodzić się w stan permanentnego lekkiego bałaganu, co odbije się również na blogu...
...nie wykluczam więc opcji zmiany jego konwencji z bloga rękodzielniczego na bloga z takim samym, jak w moim życiu bałaganem :)
Może stać się więc równocześnie pamiętnikiem, przewodnikiem turystycznym, kursem językowym, książką kucharską i wszystkim tym co będzie dotykało na co dzień Brykusiów :P w nowej zagmatwanej rzeczywistości!
Au revoir!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz