Kilka razy w życiu zetknęłam się z origami...
Bo któż z Was nie zrobił nigdy łódeczki, samolotu na lekcji (najlepiej religii :) ) czy czapki "malarskiej" z gazety???
Owszem, próbowałam też kilkukrotnie wykonać inne modele, jednak nie szło mi najlepiej...
Może chodzi o to, że wtedy jeszcze nie odkryłam mojej miłości do papieru? Kto wie...
Niedawno jednak, grzebiąc w internecie, mojej skarbnicy do papierowych wykonów, znów spotkałam się z origami! To chyba przeznaczenie, bo w tym samym czasie, miły Pan, który ma dobry klej i dzieli się nim ze mną, zaprosił mnie na zajęcia origami prowadzone przez jego narzeczoną tu, w Avignon! To na pewno znak!
Gdy zobaczyłam więc na jednej ze stron papierową kokardę musiałam wiedzieć: Jak to się robi?!
No i pierwsze moje zaskoczenie...wygląda na origami...a nie jest ;)
Więc cóż to?
Otóż: KIRIGAMI
Czy wiecie? Czy nie wiecie? Czym różni się kirigami od orgiami? Ja nie wiedziałam, póki nie zapragnęłam zrobić sobie kokardki...święcie przekonana, że zabieram się za origami nieco się zdziwiłam podpisem zaczynającym się na k... :)
Dokształciłam się szybciutko i już spieszę i Wam wyjaśnić, że kirigami, to odmiana origami, w której dozwolone są niewielkie nacięcia papieru. Ot, cała różnica!
Może niewielkie nacięcia nie zmieniają dużo, ale jak dla mnie wszystko :)
Głównie to, że miała być kokarda i jest kokarda.
W przypadku mojego origami, ostatnie co pamiętam to: miał być żuraw, a wyszło... "ni to pies ni to wydra".
Zrobienie kokardek, które prezentuję Wam poniżej, a które z pewnością wejdą do kanonu moich wykonów rękodzielniczych było bardzo proste i przyjemne.
Polecam każdemu!
Z pewnością pięknie ozdobią własnoręcznie zapakowany prezent!
Samouczków w internecie nie brakuje!
Miłej zabawy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz