Cały tydzień przygotowań i wytężonej pracy!
2 dni porządkowania, wycierania, mycia, szorowania...
...półek, szafek, podłóg, ścian i okien.
3 dni rozpakowywania, układania, przestawiania, kombinowania...
...z ubraniami i butami, naczyniami, kosmetykami, kablami, komputerami, papierami i wycinankami.
I w końcu udało się dotrwać do TEGO dnia!
To już dziś!!!
Przenosimy się na dobre :)
Do cichego, ciepłego, przytulnego mieszkanka z piekarnikiem...
Menu aż do wyjazdu do Polski mam gotowe. Wszystko z piekarnika!!! :D
W nowym domu wszystko lśni czystością!
Dawno się tak nie napracowałam... ale warto było!
Aż miło popatrzeć na efekty!
Miło wejść do domu, gdzie pachnie świeżością!
Miło wyjrzeć przez okno i widzieć co się dzieje za nim!
Miło usiąść na balkonie i wygrzewać się na słońcu popijając kakao i zagryzając croissantem :)
Miło siedzieć w salonie i nie mieć wrażenia, że jest się w ciemnej norze (takie właśnie było poprzednie mieszkanie).
Nie obyło się oczywiście bez małych komplikacji, ale wiadomo, zawsze musi być "COŚ", żeby było co wspominać...
W tym konkretnym przypadku tym "czymś" jest prąd...
Gdy wynajmuje się mieszkanie w Polsce wszelkie opłaty uiszcza się do właściciela mieszkania. I zdaje się, że ta opcja ma sens. We Francji wynajmujący prócz kontaktu nam mieszkanie ogarnia całą masę innych spraw. Od internetu poczynając na prądzie kończąc. Zdaje się, że i tak mamy dużo szczęścia, bo nie musimy generować własnego kontraktu na wodę... Opcji internetowej powinniśmy podołać, jednak prąd...to jest dla mnie zagadka.
Wybraliśmy się żeby kontrakt na prąd zapisać na nas (tu gdzie teraz mieszkamy też mamy taki, więc zakładamy drugi, a stary jeszcze 10 dni zachowujemy, strasznie to zagmatwane)... Mamy papiery od mieszkania, adres, dokumenty z banku, stany licznika spisane razem z właścicielami mieszkania. Wygląda na to, że to formalność...bułka z masłem! I nagle okazuje się, że nasze stany licznika na umowie są NIŻSZE niż te, które podał poprzedni lokator, gdy zamykał swój kontrakt... A to ci ciekawostka... Żeby były wyższe, wiadomo...ktoś przychodził, oglądał mieszkanie, odmalowywali, no cuda wianki, ale w drugą stronę?! Tym sposobem zyskałam rzadką okazję do bliskiego spotkania w poniedziałkowy poranek ze specem z EDF, który będzie oglądał naszą skrzynkę. No nie posiadam się z radości. Wątpliwa to będzie przyjemność, bo z pewnością Pan będzie mówił po angielsku...takie już mam szczęście...
Kolejna super opcja to klucze od domu. Dostaliśmy jeden komplet. Cudnie! Zapytani o drugi dowiedzieliśmy się, ze to dużo nie kosztuje i możemy sobie dorobić. Spoko, tylko gdzie tu sens i logika?! Dostaliśmy 1 komplet to oddajemy 1 komplet...tym sposobem mamy klucze od ich mieszkania. Bardzo to ciekawe...
Dorabianie kluczy poszło świetnie...
Wiedziałam, że na starówce jest "klucznik-szewc" (mówiący po angielsku!!!), ale koło nowego domu też był, więc pomyślałam, że może tańszy... W tym punkcie Pan nie mówił po angielsku. Postanowiłam wykazać się moim francuskim... No MEGA- ŚWIETNIE mi poszło:
"Ja potrzebować klucz, dwa (tak mi się zdawało, że mówię), taki (pokazuję)"
Pan stuka w kalkulator, rachuje, oblicza, udziela rabatu 20% (?? ciekawe, już mam rabat, pierwszy raz jestem :P ) i podaje kwotę: 78 euro, podkreśla że po rabacie!
Oczy najwidoczniej wypadają mi z orbit, bo Pan powtarza kilka razy: "Oui, 78 euro pour douze" ("Tak, 78 euro za dwanaście" - ja słyszę: "tak, 78 euro za dwa"). Stoję zamurowana dłuższą chwilę, aż Pan klucznik zaczyna malować coś na kartce. Napisał cenę, napisał "-20%" i napisał 12 ... O co mu chodzi z tym dwanaście?! Pokazuję na palcach "2" i wszystko staje się jasne... Ja mu sama powiedziałam, że chcę 12 kluczy, powiedziałam DUZ, a nie DU. Już wiem skąd ten rabat! To cena do hurtu :P
Mistrz francuskiego - JA :)
Ostatecznie, po wyjaśnieniu całej sytuacji nie zrobiłam interesu w tym punkcie, bo był on zbyt drogi.
Interesujące, że na starym mieście taka usługa jest tańsza niż na jakiejś pipidówie... ( 13,5 a 8 euro za 2 sztuki to jest spora różnica! 5,5 euro to bagietki na 6 dni i jeszcze reszta !!!).
To jeszcze nie koniec przepraw przeprowadzkowych...
Jednak resztą zajmiemy się po weekendzie...
Teraz najważniejsze by mieć spokojną głowę, i jak radzi MAMA...
... zapamiętać swoje pierwsze sny na nowym miejscu :D
PS. O, dziś kolejny piątek 13-tego :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz