Pierwszy wózeczek wyprodukowany przez Brykusiowo na francuskiej ziemi!
Wiele miałam frajdy :D
Gdy porozkładałam wszystkie materiały w tym naszym małym mieszkanku nie można było się wprost ruszyć!
No, ale po co się ruszać, kiedy można godzinami siedzieć nad papierem i wycinać, kleić i ozdabiać...
Wózeczek wykonałam w podziękowaniu za wszelaką pomoc jakiej doznaliśmy od jednej z nowych koleżanek z pracy mojego męża...
Dzięki niej (bo jest francuską i mówi po francusku :P) udało nam się załatwić kilka ważnych spraw!
Kilka telefonów, kilka pism, niby niewiele i nic ją to nie kosztowało, a jednak dla nas, w niektórych sytuacjach, to prawie jak sprawa życia i śmierci ;)
Dlaczego więc nie miałabym się jej odwdzięczyć choć takim drobiazgiem...
Gdy wyjeżdżaliśmy zaopatrzyliśmy się na taką ewentualność w kilka butelek typowo polskiego i jakże tu cenionego :) dowodu wdzięczności...
Średnio to jednak pasuje dla ciężarnej (ależ to kiepsko brzmi..."ciężarna"; tu we Francji mówi się "czekająca na dziecko" i chyba to jednak ładniejsza forma...)!
Jej maleństwo urodzi się w kwietniu...
Jako, że mój małżonek zakodował jedynie, że ma brzuch, a więc jest w ciąży (kto by się tam przejmował czy to damskie czy męskie dziecko, tylko kobiety pytają o takie rzeczy :) ) wózeczek zrobiłam w kolorze, który będzie pasował i dla chłopca i dla dziewczynki...
Przynajmniej moim zdaniem :P
Oto i moje dzieło:
(nie znalazłam niestety jeszcze w tym mieszkaniu - już pewnie nie znajdę - sensownego miejsca na robienie zdjęć...jest jak jest...może w nowym mieszkaniu będzie lepiej :P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz