piątek, 5 grudnia 2014

Santa Claus Is Comin' to Town

Jak obiecałam tak uczynię :)

Jedno z moich ulubionych świątecznych wspomnień to ubaw moich rodziców :) ze mnie oczywiście!

Marzyłam ogromnie o kapciach zwierzaczkach, oczywiście wiecie jakich, wielgachnych pieskach, misiach czy równie słitaśnych zwierzątkach :)
Pamiętam nawet, jakby to było wczoraj, jak pisałam w liście do Świętego Mikołaja o moim marzeniu!
I stało się, wigilia, pierwsza gwiazdka, pierogi, wierszyk, piosenka, otwieram paczkę i oto są!
Między kredkami, czekoladą a torbą mandarynek (standardowa paczka słodyczowa, któż jej nie dostawał?) ogromniaste fioletowe króliki!
Jakiż zachwyt!
 Jaka radość!
Ciągle pamiętam ten kolor!
A to co utkwiło mi najbardziej, to fakt, że wszystkie siostry zawsze układały na oddzielnych szafkach coś w rodzaju wystawki ze wszystkich prezentów wraz ze słodyczami, mimo ryzyka ich pożarcia przez naszego psa, prezenty zawsze leżały razem!
Poza tymi jednymi jedynymi kapciami :)
Kapcie na moich nogach poszły ze mną do łóżka, gdyż ponieważ postanowiłam w nich spać!
Jako jednak grzeczne względnie dziecko nogi w kapicach wystawiłam za łóżko, no bo przecież w kapciach do łóżka się nie wchodzi :)
No i właśnie, gdy rodzice przyszli do pokoju sprawdzić czy wszystkie leżymy już na swoich poduszkach padli ze śmiechu na widok wydyndujących z łóżka fioletowych króli!

Szkoda, że nie da się tak jak zwierzaki, które mogą tą jedną jedyną w roku noc mówić ludzkim głosem, stać się z powrotem na ten jeden jedyny wieczór znów małą dziewczynką z królikami na nogach :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz