poniedziałek, 21 września 2015

"Pogromcy mrówek" (Osobliwi lokatorzy cz.3.)

No to mamy mrówki...
I nie mamy już gekona!
Fantastycznie!

Zanim zdążyliśmy dobrze się zastanowić i rozeznać w poradach wujka google - "jak się pozbyć mrówek domowe sposoby" - Pan Mąż między jednym a drugim tupnięciem nogą (zabijającym średnio 5 mrówek) prysnął w szlak spacerowy mróweczek odświeżaczem do toalety! Może nie był to pomysł najgorszy, bo pewnie kilka sztuk to zlikwidowało (niestety, ta opcja była jedynie doraźna), ale najlepszy też nie był, bo po całym salonie rozszedł się zapach przywołujący na myśl tylko jedno skojarzenie...

I tym sposobem w starciu Brykusie vs. mrówki wynik 0:1 (choć za smród powinno być raczje 0:2)

Mama na zapytanie "jak się pozbyć mrówek?" doradziła ocet...
Wszystko świetnie, pięknie i ładnie... tyle, że jedyny ocet jaki mamy w domu jest...balsamiczny!
No, ale cóż... ja się nie znam, chemikaliów antyrobakowych nie posiadaliśmy ani do stracenia wiele nie mieliśmy, no chyba, że ten balsamiczny działałby jak wabik. Wysmarowaliśmy więc podłogę wzdłuż zasiedlonej szpary tym octem, a że był już wieczór, postanowiliśmy poczekać do rana i sprawdzić co one, te mrówki, na to :P
Do rana jednak nie wytrzymałam...
Przy okazji nocnego spaceru po mieszkaniu zajrzałam do salonu i oczom moim ukazały się nasze małe lokatorki zaiwaniające aż miło po tej wybalsamowanej podłodze! Nam mniej miło...nie dość, że w całym domu śmierdziało niemożebnie!!! (odświeżacz kiblowy + ocet = tragedia!!! ), nie dość, że podłoga od octu balsamicznego przybrała kolor, przepraszam za wyrażenie, sraczkowaty!, to jeszcze mrówki wcale się nie wyniosły!

Brykusie vs. mrówki 0:2

Ledwo żywa, na wpół śpiąca, z otwartym jednym tylko okiem i do tego boso nie podjęłam próby zadeptywania rozłażących się po mieszkaniu insektów. Pomysł, na który wpadałam oczywiście okazał się chybiony, bo był równie doraźny jak odświeżacz do toalety... Na tamtą chwilę użycie jednak tego czego użyłam wydało się uzasadnione, bo zmiatało na raz po kilka sztuk owadów! Wymierzyłam w nie mianowicie płynem do mycia szyb w spryskiwaczu! Płyn wraz z mrówkowymi trupami ściekł sobie do szpary, którą spacerowały pomyślałam więc, że może zamknie im trasę tranzytową...
Nie zamknął, o czym przekonałam się rano.
A do tego : odświeżacz kiblowy + ocet + płyn do szyb = Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Taki smród!!!

Brykusie vs. mrówki 0:3

Od rana walczyliśmy z mrówkami zgodnie z kolejnymi poradami internetowymi (pomijając gekona i chemikalia, które wydały nam się ostatecznością, przez wzgląd na obecność w naszym domu dziecka - smrody dnia poprzedniego wywietrzyliśmy na szczęście do rana!!!). 
W następnej kolejności, po już wymienionych wyżej "trutkach" zastosowaliśmy "sok z cytryny". Wykupiliśmy  z sąsiedniego Lidla jakieś 5 buteleczek z "cytrynką" i wlaliśmy ją w przypodłogowe szpary!
Niestety, runda 4 także zakończyła się dla nas porażką...
Swoją drogą, nie wiem gdzie te szpary się kończą, ale duuużo się w nie mieści, a sąsiedzi nie przyszli do tej pory ze skargą, że ich zalewa...

Brykusie vs. mrówki 0:4

No to lecimy dalej wykreślając kolejno z listy domowych sposobów antymrówkowych pomysły chybione... Z naszej skarbnicy wiedzy (czyt. google :P ) dowiedzieliśmy się, że w walce z mrówkami pomóc może proszek do pieczenia. 
Jakiś miesiąc temu, gdy była tu moja mama zaciekawiło ją po co mi tyle proszku do pieczenia. Ano wtedy to było całkiem po nic! Wcześniej kiedyś raz czy może dwa upiekłam tu ciasto, do którego był on potrzebny. Nie wiem czy Wam już mówiłam, że tu wszystko jest w wielopakach i nie ma opcji zakupienia bardzo wielu rzeczy na sztuki. Żeby więc upiec rzeczone ciasto kupiłam 10 paczek proszku! W związku z tym 9 opakowań do niedawna zalegało w szufladzie... No, ale skoro jest to środek "przeciwmrówkowy" to może na coś się przyda :) 
Usypaliśmy "ścieżki" wzdłuż szparek przy podłodze. Szczeliny także wypełniliśmy nim na grubo. Pozostało tylko czekać na efekty. Po tych wszystkich próbach wierzyliśmy gorąco, że uda się w końcu powstrzymać tę plagę.
Wstępne obserwacje przeprowadzone w ciągu 24 godzin od zastosowania proszku wykazały, że się udało! 
Co za radość!

Brykusie vs. mrówki 1:4

A nie...
Niestety...
Nasza radość była przedwczesna :(
Nie ma tak dobrze!

Brykusie vs. mrówki 0:5


Jesteście ciekawi dlaczego ciągle przegrywamy??
Czy "wujek google" myli się stale ze swymi poradami?? 
Dlaczego nic na nie nie działa i jak wiele rund w tym starciu nas jeszcze czeka??
Nie omieszkam tego wyjaśnić już wkrótce!

Tymczasem uciekam na "oględziny terenu"...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz